Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
No,alejaktakzostawisznieodłożonąsłuchawkęnatenprzykład,to
niktsięniedodzwoni.-OdpowiedziałspokojnieChudy,pakującgazetkę
zpowrotemdotorby.SpojrzałwstronębiurkaKonarskiego,naktórym
słuchawkanadalwydawałacichy,nieprzyjemnydźwięk.-Zkomórkąnie
mategoproblemu.Zresztąwszyscyterazmająkomórki.-Wzruszyłra-
mionami.
Wpiździemam,żeniktsięniedodzwoniijeszczegłębiej,żewszyscy
mająkomórki!NoChudy!Kurwa,niemęczmnie,okej?!-Konarskiwrzas-
nąłnakolegę,wkładająckwadratowegocukierkadoust.Papierekzwinął
jednąrękąwkulkęiidącwkierunkuwyjścia,rzuciłnimwstronękosza.
Nietrafił.Chudyzzażenowaniempokręciłgłową.Kopnąłpapierekbliżej
koszaiwyszedłzaKonarskimzbiura.
***
Chudy,rzeczjasna,taknaprawdęniebyłychudy.Wsumie,toodza-
wszemiałnadwagę.Istotniesporą.Bo,jakktośważystosiedemdziesiąt
kilogramów,tonawetprzydwóchmetrachwzrostu(takjakwprzypad-
kuChudego),będziesiękwalifikowałdoleczeniaotyłości.Jednakżenie
tobyłodziwne.Świat,jestpełengrubychludzi.Zadziwiającebyłoto,
pomimożeChudy,wyglądał,jakżywamaskotkafirmyMichelin,nigdy
nieprzeszkadzałomutowćwiczeniachfizycznych.Nawet,jakjechałna
egzaminywstępnedoSzczytna,tobyłtaki,jakibył,amiałjedenznajlep-
szychwynikówtestówsprawnościowych.Biegałszybkoimiałwytrzyma-
łośćmaratończyka.Przeskakiwałprzezściankinaplacućwiczeńzgodną
podziwuzwinnością,apodczaszajęćzwalkiwręcz,niktniechciałbyć
znimwparze.Wszyscywakademiiwiedzieli,żebićsięzChudym,to
pewnywpierdol.Facet,miałsiłę,jakAndrèTheGiantinawetzwyglądu
byłdoniegopodobny.Dlategowszyscysięgobali.Wszyscyzwyjątkiem
Konarskiego.Itakwłaśniezaczęłasięichprzyjaźń-wszkolepolicyjnej
7