Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chybatrzecie–odpowiadamupolicjant.
–Chyba?
–Napewnotrzecie.Przepraszam.
Młodymężczyznawzdychaciężkoizabierasięzatorowaniedrogi
oficerowi.Zbliżającsiędowindy,Biernackimijasięzkilkomapolicjan-
tami,którychniekojarzy,aleonijegonajwyraźniejtak.Usztywniająsię,
jakbytraktowaligojakniechlubnąlegendę,amożewłaśniejestodwrot-
nie.Nierobitonanimwrażenia.Jestlekkozaspanyizniechęcony,że
znowuszykujemusięwspółpracazprokuratoremŚwietlikiem,który
najwyraźniejotrzymałtośledztwo.Nieprzepadajązasobą,odkiedy
Biernackiskrytykowałniskąefektywnośćprokuratora,którywszystkie
sukcesyzawdzięczaprowadzącympostępowaniepolicjantom,aniewła-
snymzasługom.Świetlikzaproponowałmuwtedypojedyneknapięści,
aleostateczniesamsięnanimniestawił,dolewającoliwydoogniakry-
tyki.Mimotychniesnasekjednak,kiedydostawałnoweśledztwo,robił
wszystko,byzadanieprzeprowadzeniapostępowaniaprzygotowawczego
trafiłosięwłaśnieBiernackiemu.Najwyraźniejtaksięstałoitymrazem.
Ot,takamałazemstazazniewagę.
PodczaskrótkiejjazdywindąBiernackinotujewmyślachkilkarzu-
cającychsięwoczyfaktów:kobieta,trzeciepiętro,morderstwo,znalazł
jąmąż.Zgłoszenieokołoósmejrano.Gdziebyłprzezcalutkąnoctenże
mąż?Czyżbywinnympokoju?
Wkońcuwindazatrzymujesię.Inspektorwyjmujezkieszenikurtkiniby
jednorazowe,aledowielokrotnegoużytkurękawiczki.Drzwisąuchylone,
wystarczylekkopchnąć,więcwchodziirzucaspojrzeniemwstronęprzed-
pokoju.Niewidaćnikogo,idziedalej,powoli,ostrożnie,zerkającwróżne
miejsca,uważając,gdziestąpa.Niedostrzeganiczegopodejrzanego.Słyszy
tylkozwyczajowe,jakwprzypadkuzbieraniaśladów,odgłosykrzątaniny.
–Jesteśwreszcie,śpiochu–witagoŚwietlik.
Stoiwokniesalonuiwpatrujesięwkrajobrazprzedblokiem.Bier-
nackipodchodzidoniego,bezsłowaściskawystawionądłoń,także
33