Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doNowakowej.Oddychałasłabo,ciężko,ależyła.
Jużdobrze.Pomogępani.Wyciągnęłamztorebki
telefon,następniedrżącądłoniąwybrałamnumer112.
Wszystkodziałosięszybkoisprawnie,dyspozytornia
przyjęławezwanie.Podałamadres,poczymopisałam
stanNowakowej.
Karetkajużdonasjechała.
Klęknęłamoboksąsiadki.Jejczołobyłozimnejaklód,
mimotoperliłysięnanimkroplepotu.Galazaczęłalizać
potwarzy,cichopopiskując.
Rzuciłamwściekłespojrzeniemężczyźnie,który
wpatrywałsięwemniezezmarszczonymczołem.
Cozciebiezaczłowiek?Dlaczegoodrazunie
wezwałeśpogotowia?Widać,żecośjejjest.Pewnie
mazawałodezwałamsię.
Spodciemnegowachlarzadługichrzęspatrzyłynamnie
chłodnestalowoszareoczyomigdałowymkształcie.
Mężczyznazacisnąłszczęki.
Cotozagierki?Przecieżtokoniec,jestwasza
powiedziałopryskliwymtonem.
Co?Ococichodzi?
Jużjedenwamniewystarcza?zapytałwrogo.
Terazbędzieciedziałaćwedwójkę?
Najwyraźniejmniezkimśpomyliłeśodpowiedziałam
izaczęłodomniedocierać,żeznalazłamsię
wniebezpiecznejsytuacji.Nieznałamfaceta,niesprawiał
przyjaznegowrażenia,wokółaniżywejduszy…
Pogotowiezaraztubędzie.Możeszsobiejechać.
Poradzimysobie.
Nienajgorzejciidzie,alechybazapominasz,zkim
maszdoczynieniaoznajmiłszorstko.Nieprzeczę,
jesteścałkiemkusząca.Zmierzyłmnieodstópdogłów.
Twójurokjednakniedziała.Wykrzywiłzobrzydzeniem