Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeepemdodomu,krwawiłowspomnieniami.Gdybynie
telefonzwrzoszczynieckiejprzychodni,ktowie,jakdługo
jeszczezwlekałabyzotwarciemzakurzonej,wepchniętej
wciemnykątumysłuskrzyniznapisem„przyszłość”.
Albo„przeszłość”,botutaj,pośródtychpól,
oddychającychwiatremłąkiprzygniatającegoziemię
nieba,znówbyłamałądziew​czynką.
Niezagłębiałasięzbytniowpulsującązielenią
gęstwinę,woląctrzymaćsięobrzeży.Musisię
przyzwyczaićdonowejrzeczywistości,dobraku
świecącychcałądobęlampiodgłosówulicy.
Doobecnościlasu.Nagle,kątemoka,dostrzegłajakiś
ruch.Zastygła.Zprawej,woddali,poruszałosięcoś
białego.Jakaśpostać.Zjawa.PrzezkilkasekundSara
wstrzymywałaoddech,jakgdybytomogłoprzenieść
tysiącekilometrówstąd,jaknajdalejodtegomiejsca,
odtychdrzew.Zmu​siłasięwresz​cie,byod​wró​cićgłowę.
Mię​dzydrze​wamini​kogoniebyło.
Nadjejgłowązaświergotałjakiśptak.Odwróciłasię
ipuściłapędemwstronędomu.Musiałojejsię
przywidzieć.Słońcebyłojużwysoko,potrafiłooślepić
ispłataćoczomfigla.Pozaledwiekilkuminutachdopadła
drzwi,zzia​janaizdez​o​rien​to​wana.Cozabzdura.
Cza​row​nicenieist​nieją.
Silneemocjesprawiły,żeniezwróciłauwagi
nanierównetempobiciaserca.Osunęłasięnaschody
izaczęłaoddychaćpowoli,biorącgłębokiehausty
po​wie​trza.
Wszystkobę​dziedo​brze.Wszystkobę​dziedo​brze.
Zdro​waśMa​rio.Zdro​waśMa​rio.
PoczątekmodlitwydoMatkiBoskiejzawsze
uspokajał.Działałniczymzaklęcie.Powtarzała
jeodczasów,gdyjakokilkulatkausłyszałahukpiorunów.