Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zawszetakjestnapoczątku–powiedziała,
usprawiedliwiającsię.–Nowiludzie,noweproblemy.
Dotegodochodzizmianaotoczenia.
–Ajutro?Dużoichmasz?
–Conajmniejtylesamo.
–Omatko!–Ciotkaprzewróciłaoczami.–Tojazrobię
zapasypyralginy,anapiątek–dobregowina!
–Pamiętasz,prababciarobiłaczasamiwino...Zczego
onobyło?
–Zbzu.
–Maszmożeprzepis?Pamiętam,żebyłocałkiem
smaczne.
–Powinnamgdzieśmiećzapisanywzeszycie.Nawet
jerazrobiłam,alewyszłozakwaśne.Zjeszcoś?Zrobię
zapiekankę.Polateżzje.
–Chętnie,aletylkojedną.
Ciotkapodreptaładokuchni,aSaraułożyłasię
wygodnienakanapie.Czułasięznówjakkilkulatka,którą
mama,babciaiprababciaopiekująsiętroskliwie.
Podobałojejsiętouczucie,któreprzypełzłodoniej
niespodziewanie,całkiemzapomniane.Postanowiłasię
nimrozkoszowaćnajdłużej,jaksięda.
***
2019
Brzozyszumiałykojąco.Saraprzyjechałazsamego
rana,byposprzątaćporemonciekuchniiskręcićkilka
szafek.TegodniaMirekijegokolegamielisiępojawić
dopierokołopołudnia,cieszyłasięwięcsamotnością
wswoimstarymnowymdomu.Zjadłszylekkieśniadanie
iwypiwszynaparzlipy,zanurzałasięwlas.Babcie
zawszezbierałysercowateliście,suszyłyje,apotem