Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
radosnesłowa,żeotojużza297dnibędziemożna
powiedzieć:„byłyprezydentLechKaczyński”,ichautor
nieprzypuszczałzapewne,żejegomarzeniastanąsię
rzeczywistościądużoszybciej…
Apotemcośsięodmieniło.Mediaprzestałymontować
programyskładającesięwtrzechczwartychzdocinków
natematpolskiegoprezydenta.Ucichłydyskusjeojego
rzekomymalkoholizmie,niktzapewneniepowiejuż:„jaki
prezydent,takizamach”.Wciągukilkudniodowej
tragicznejsobotyusłyszeliśmyotympogardzanym
politykuwięcejciepłychsłówniżprzezponadczterylata
sprawowanejkadencji.Trzebabyłośmierciczłowieka,
itośmierciponiesionejwtragicznychokolicznościach,
abymożnabyłodocenićjegozasługidlakraju.Dopiero
pokatastrofiesamolotuprezydentapodSmoleńskiem
zaczętoprzypominaćjegodziałalnośćwopozycji,
związanązKomitetemObronyRobotników,którypowstał
powydarzeniachradomskichjużw1976roku.Nagle
przywróconowludzkiejpamięcifakt,żetowłaśnieLech
Kaczyński,znakomityspecjalistaodprawapracy,walczył
oochronęprawpracowniczychjakowspółautor
porozumieńsierpniowych,apotemjeden
znajważniejszychdoradcówSolidarności.Jegokoledzy
zopozycjipokonaliamnezjęiprzypomnielisobie
raptownie,jaktorazemwalczyliowolnąPolskę,chociaż
jeszczetakniedawnoniepotrafiliwykrztusićzsiebie
jednegochociażbyżyczliwegosłowa.
Gazetypochowałygdzieśpublikowanedotądzlubością
zdjęciaprezydenta,naktórychwyglądałwręcz
odpychająco,awyciągnęłyzeswycharchiwówskrzętnie