Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtepamiętne,smutne,azarazemciepłe
dnikwietnia2010rokuprzyjechała
tupłakaćniemalżecałaPolska.Zewsząd
ciągnęłynieprzeliczonetłumy–wpoczuciu
obowiązku,wchęcioddaniahołdu,
wpotrzebiemodlitwy.Awłaściwienie
żadnetłumy,leczPolska.Ta,októrej
marzył.
Szerokakolejkaludziposuwałasięwolnonaprzestrzeni
kilkukilometrów,przezznacznączęśćKrakowskiego
Przedmieścia,oplatająckilkakrotnieKolumnęZygmunta.
Zapewneniktniespodziewałsię,żebędzieichtuażtak
wieluiżetakzdeterminowanibędączekaćnawejście
kilkanaściegodzin.Dokońca.
Staruszkowienarozkładanychstołeczkachistudenci
odpoczywającynakarimatach.Młodziistarzy,kobiety
imężczyźni.KlerycyzElbląga,emerycizPoznania,
górnicyzeŚląska,stoczniowcyzWybrzeża,licealiści
zWrocławia.Wszyscy.IszczypiorniściBogdanaWenty
wczerwonychdresachznapisem„Polska”.Znana
dziennikarkatelewizyjnawyszłazSaliKolumnowej
zapuchniętaodłez.Powiedziała,żemawyrzutysumienia.
Abysiępożegnać,ludzieczekalidniamiinocami.Ona
weszła„nalegitymację”,nieskładająctegorodzaju