Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
co?
JabędęgotówrzekłMarek.Tymczasempojadę
ztobąodwiedzićstaregożołnierzawZagnaniu.Godzina
jeszczewczesna,więctylkosięprzebioręichętniebędę
citowarzyszył.
Bógcizapłać;pocomaszsięprzebierać?
BotamzastanętwojąmatkęipannęAnnę,aprzytym
pojadęstamtądzpożegnaniemdoLeżnicy.Szkoda,
żeKajetanwŁęczycy.Onżyłwprzyjaznychstosunkach
zPlichtą,comnienawetwswoimczasiedziwiło.
PlichtapoznałsięnaKajetaniewcześniejilepiej
odnas.Aletypatrz,żebycisięwLeżnicyduchniestłukł.
Marekwzruszyłramionami.
Ktobymnietammiałodwodzićodwyjazdu
idlaczego?Gdyodejdę,niktniespojrzynaśladymoje,
którepierwszywiatrzwieje.
Bardzotopoetyczniepowiedziane,aletymczasem
śpieszsię.
Jakożwpółgodzinypóźniejruszyliobajdozagnańskiego
leśnictwa,wktórymmieszkałPlichta.Przyjęłyichtam:
paniCywińska,matkaStanisława,niemłodajuż,alepełna
życiakobieta,odobrychirozumnychoczach,oraz
lnianowłosaAnusia,którejtwarzyczkawyglądałajak
rumiane,zroszonedeszczemjabłuszko.Starynadleśny
miałsięgorzej.Felczerpuściłkrewporazdrugiibardzo
obficie,zczegoskutekbyłtaki,żechorymajaczył
chwilaminiezgorączki,alezosłabienia.Markajednak
poznał,natomiastCywińskiegopowitałpytaniem:„Gdzie
naczelnik?”,poczymjąłspoglądaćnawłasnepalce,
którymizgarniałkołosiebiekołdrę.Walkierzuczućbyło
mdłyzapachkrwi;naoknieleżałypokrwawionebandaże.
Anusiapoiłacochwilaojcaodwaremziółek,tłumiąc