Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powtarzałsobie,żeAlicejużnicdlaniegonieznaczy
iwcaleniechciałbyznówjejspotkać.Apotem,gdy
przypadkiemmignęłamuwtłumiekobietaodługich,
prostychwłosachlubusłyszałnaprzyjęciugłośny
śmiech,sercezamierałomuwpiersi.Potembył
rozczarowany,żetojednakniejestAlice.
Ateraz,gdymiałtakważneproblemynagłowie,
pojawiłasięznienackaichcewywrócićjegoświat
dogórynogami.Wcaleniepotrzebowałjejrad.
Tymrazemjejsiętonieuda.Dziesięćlatżycia
poświęciłnato,byoniejzapomnieć,iniemazamiaru
stracićterazkolejnychdziesięciuminut.Tonawet
dobrze,żesięspotkali.Przypomniałsobie,jak
godrażniła,idziękitemułatwiejmubędzieteraz
odejść.
–Gdybymchciał,mógłbymteżcięskrytykować
–rzuciłzirytacją.–Zekscentrycznejżywiołowej
dziewczynyzmieniłaśsięwkobietęsztuczną
ipowierzchowną.Nosiszdziwacznebuty
ipretensjonalnąbiżuterię.Tylkożejanieoceniamludzi
popięciuminutachrozmowy.
Aliceniemiałazamiaruzdradzić,jakbardzodotknęły
jąsłowaWilla.Wybuchnęłagłośnymśmiechem.
–Maszkrótkąpamięć–powiedziała–jeślimyślisz,
żeznamysięodpięciuminut.
–Niejesteśdziewczyną,którąznałem–odparł
twardo.–Lubiłemją,aciebienielubię.Jednaktonie
upoważniamniedotego,żebymmówiłci,jakmaszżyć.
Dlategotytakżemitegoniemów.Teraz,jeśli
pozwolisz,pójdęposzukaćmojejcórki,którąwedług
ciebieźletraktuję,zanimzarzuciszmi,żewogóleonią