Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Madame!
—Doprawdy,niepojmuję?...—bąknęłazdziwiona.
—Właśniewidzieliśmy,żepanisiedzisama,sięnudziidlategotak
rychłoopuszczatenprzybytek..Sądziliśmywięc...
—Proszęmnieprzepuścić!—rzekłaostro,przerywającpotok
wymowypijanego.
—Zaraz,zaraz,matoutebelle!Więc,pragnęliśmyzaprosić
dotowarzystwa...
—Wstyd,abyhuzarfrancuskizaczepiałniewiasty,któreniedają
dotegożadnegopowodu!Proszępozwolićmiprzejść!
—No...no...myślę,żebardzowielkiedamywpodobnejoberży
bywaćniemogą...Karetą,ślicznotko,namniezaimponujesz!Aparę
milespędzonychchwilwkompanjioficerów,despektunieprzyniesie!
Pocóżtylecertacji!...
—Błazen!
—Wymyślaćpoczynasz!O,tonietylkonieprzepuszczę,ale
welon,cozasłaniapięknewdzięki,wnetuchylę...
Podniósłręką,jakbypragnącspełnićswągroźbę.Nieznajoma
cofnęłasięokrokirzuciwszywzrokiemwmojąstronę,zawołała:
—Czyżdoprawdyniktznoszącychmundur,niestaniewobronie
napastowanejbiałogłowy!
Ibeztegowykrzykniku,miałemochotęwcałąhistorjęsięwdać.
Raz,żechciałemhuzarkowiudzielićnaukizaśmiechyznajpierwszego
pułkuszwoleżerówgwardji,podrugie,żemzawszestawałwobronie
kobiety.
Zagrałatedywemniekrewazbliżywszysiędonatrętazapytałem,
nibytopozorniespokojnie:
—Hola!Kochasiu!AodkądtohuzarowieBercheny‘ego
wprowadzilizwyczajezbójeckie?
—Atobie,gołowąsie,codotego?
—Tomidotego—rzekłem—iżnielubię,gdybylektomistaje
nadrodze!
Tuująwszywąsalapodramię,ponieważnaturasiłminieposkąpiła,
pchnąłemgotak,iżpotoczyłsięoparękrokówiupadłnaławę.
—Drogawolna,madame...—zwróciłemsięzukłonem
donieznajomej...—proszęiść...
Leczprzeciwnikmój,powstawszyzmiejsca,wyciągałjużpałasz.
—Powiadaszwolna?—krzyknął—Zobaczymy,jakdlakogo,
botynasuchonieujdziesz...
Towarzyszjegorównieżobnażyłbroń.