Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
LENA
Jestemnagranicysnuijawy.Zaciskammocniejpowiekiwnadziei,żesenzabierze
mniejeszczewswojeramiona.Nagodzinę,nieproszęonicwięcej.Godzina
iwstaję.
Ostatniokiepskośpię.Niepomagająaniproszki,aniseks,nawetalkoholnie
działa.
Czuję,jakuginasięmateracłóżkaidomoichnozdrzydochodzizapachpieprzu
icytrusów.Zaciągamsięnim.Niemijasekunda,aczujęszorstkiedłonienałydce.
Jegopalcemuskająmojąskóręikierująsięcorazwyżej.
Hmmmmmruczęiprzeciągamsięleniwie.Kolejnewłamanie,panie
Podolski?
Odkiedycitoprzeszkadza?Muskamójkarkdelikatnymipocałunkami.
Jan.Jakbyktośkiedyśpowiedziałmi,żetaktosięwszystkoułoży,wyśmiałabym
go.
Nieprzeszkadza,oileskończysz,cozacząłeś.Unoszębiodraiwypinamsię
wjegostronę.
Topośniadaniu.Chodź,pókijestciepłe.Klepiemniewpośladek.
Bajgle?pytamiunoszęgłowęwkierunkumężczyzny.Jegowłosy,dłuższe
naczubkuikrótszepobokach,jakzawszeidealnieułożone,ajasneoczy
przypominająmispokojnemorze.Ichbłękitjestnienaturalny.
Mamcośnatwarzy?ZzamyśleniawyrywamniegłosJana.
Kawateżjest?rzucamikompletnieignorujęjegopytanie.
Oczywiścieodpowiadaipomagamisiępodnieśćzłóżka.
OdkiedydonaszegobiurawparowałBorys,ojciecKai,mojarelacjazJanem
stałasięinna.Odwiedziłmniejednegowieczoruztorbąjedzeniaibutelkąwina.
Takpoprostu.Chciałwiedzieć,jaksięczujęiczywszystkoumniewporządku.
Apóźniejjakośtakposzło.Sypialiśmyzesobąregularnie.Tobyłprostyukład.Nie