Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Rok2022
–Stresujeszsięczymś?–szepczemidouchaCarter.
Omiatamwzrokiemjegotwarz,apotemszybkowracam
dopatrzenianaprzódsali.Wykładzjęzykoznawstwatrwa
wnajlepsze,aleodkądusiadłamnadrewnianejławce,nawetprzez
sekundęnieskupiłamsięwstuprocentachnatym,comówiprofesor.
Niejestemwstanietegozrobić.Niedzisiaj.
–Widaćtopomnie?–pytamcicho,zapisującwzeszycie
przypadkowesłowo,którewyłapałamzustprowadzącego.
–Gdybymcięnieznał,pomyślałbym,żemaszowsiki.
–Wtejchwilichybawolałabymmiećowsiki–odparowuję,
załamującramiona.
Opieramczołooławkę,awmojejgłowiesamoczynnietworząsię
kolejnescenariuszedzisiejszegowieczoru.Czybędziejakwwakacje
dwalatatemu?Czypowie,żepotychdwóchlatachprzeanalizował
priorytetyiwjegożyciuniemajużdlamniemiejsca?Czybędziemy
wstanieporozmawiaćjakdorośliludzie?Naprawdębymtegochciała.
Mamdośćciągłychniedomówieńitajemnic.Jestemgotowapoznać
prawdę,nawetjeślimiałabymisięonaniespodobać.TylkoczyNoah
równieżjestnatogotowy?
–Mogęcięprosićoprzysługę?–pytam,unoszącgłowę.
Mamnadzieję,żeprofesorniewyłapienaszychszeptów.
–Zawszeiwszędzie,malutka.