Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jesteśwstaniepodrzucićmniedzisiajnapółgodzinydocukierni,
apotemzawieźćnalotnisko?
Źlesięztymczuję,żeostatnionadużywamdobrociCartera.
Onoczywiścieniemaztymżadnegokłopotu,aleitakstrasznie
migłupio.Amimotodzisiajbezskrupułówponownieotworzyłam
buzię,żebyzasypaćgokolejnymiprośbami.
–Gdzielecisz?
–Nigdzie–odpowiadamnatychmiastichybazaczynamisiękręcić
wgłowieodkolejnychmyślioNoah.
–Tocochcesz,docholery,robićnalotnisku?Pooglądaszsobie
walizki,apotemwróciszdodomujakgdybynigdynic?
Marszczębrwiwniezrozumieniu,alenieodrywamoczu
odprofesora,udając,żeuważniegosłucham.
–Przyjeżdżamój…–zawieszamsię,boniemampojęcia,kim
właściwiejestdlamnieterazNoah.Mójprzyjaciel,byłychłopak,
sąsiad?Kurczę.
–Twój…?
–Mójprzyjaciel–mówięostatecznie,botaopcjawydajemisię
najbardziejodpowiednia.
–MaszjeszczejakichśprzyjaciółopróczIvy?–Carterwydajesię
szczerzezaskoczony.–Wow,alezciebieduszatowarzystwa.
Posyłammuostrespojrzenie,botylkonatylemniestaćwobecnej
sytuacji.Wymownywzrokprofesoradajemijasnodozrozumienia,
żenietolerujerozmówwpierwszejławce.Tobyłoostrzeżenie–albo
sięzamkniemy,albouraczynaswyjątkowotrudnympytaniem,
naktórejazpewnościąniebędęznałaodpowiedzi.
Dlategoprzezresztęwykładumilczę,próbującnotowaćto,comówi
prowadzący.Niezabardzomitowychodzi,alezregułymojezeszyty
wyglądająmizernie.Wolęsięuczyćzpodręczników.