Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Słucham?Napewnoźlezrozumiałam.Archerudałsię
naSpoczynek.Konieckropka.
Niemamczasu,bydopytać,bonaglematerializują
sięiokrążająnasMiriadczycy,sięgajądokołczanów
ponasączonecieniemstrzałyiwypuszczają
jewpowietrze.Trojkaniebroniąsięognistymi
mieczami,którespopielająstrzały.
Kiedywrogiesiłyskacząsobiedogardełinikną
wplątaninieciałibroni,Deaconopuszczamnie
naziemię,alezamiaststanąćnanogach,upadam,
bowciążjestemzbytsłaba.Deaconrobigrymas
niezadowolenia,zdejmujezszyiniewielkąfiolkęirzuca
miją.
–Dodna–mówi.
Otwierampojemniczek,dobrzewiedząc,cojest
wśrodku.Mannawpłynie,wszystko,czegoduch
potrzebuje,żebybyćzdrowymirozwijaćsię.Czuję
słodkizapach.Wychylamzawartośćfiolki.
DeaconwbijamieczwRM,odwracasięiubija
następnego.
Czuję,jakwracająmisiły.
DwóchRMrzucasięjednocześnienaDeacona,który
ścierasięnajpierwzwyższym.Odwracamsięnaplecy,
bioręzamachitrafiamstopamiwkostkiniższego.
Deacondobijanieszczęśnika,poczympomaga
miwstać.
–Porasięzbierać.
Niemamowy!
–Jestemzwartaigotowa.Zostańmyipomóżmyim.
–Ażtakciśpiesznoumrzećporazdrugi?
–Niejestemnowicjuszką.–KillianiArchernauczyli