Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miejsca.Witamwszystkich.Zwołałemwaszbardzo
ważnegopowodu.
Myślałem,żetylkoztakichzwołujesięzebrania…
Arthurpowiedziałtoledwosłyszalnie,dotegozręką
przyustach,więcniktraczejniemógłtegousłyszeć
opróczJohna,którysiedziałnajbliżejniego.
Tak…próbowałkontynuować,łączącopuszki
palcówdłoni.Zatemwiecie,żenaszafirmamaniezłe
przychody.Mamynaswoimkonciewieleosiągnięć.
Naszafirmaposiadaprawdziwypotencjał,żebysię
rozwijać…
Wczymwięcproblem?zapytałtrochęzdziwiony
Harry.
Wtym,żenajejpotencjałpracujątylkoniektórzy
odezwałsięznówArthur,którymieszałsłowa
zzagłuszającymiodchrząkiwaniamiikaszlnięciami,
chociażstarałsięrobićtonieudolnie,byjednak
tostwierdzeniezagościłowpewnejparzeuszu.
Niemażadnegoproblemu,Harryodparłnatoszef,
starającsięzignorowaćuszczypliwąuwagę.Zwołałem
wastutaj,bojestokazja,żebybyłojeszczelepiej.
Comasznamyśli?zaciekawiłsięktoś.
ZnacieRóżanych?Johnzwróciłsiędozebranych
zentuzjazmem.
Wszyscyrozejrzelisięposobie.Widocznieodpowiedź
brzmiała:„nie”.
Takmyślałem.Alesłuchajcie.Różanitoprywatna
placówka…
Ktowymyśliłtakąnazwę?prychnąłBonn.