Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doniegoszef.Niewiadomo,czyzpełnymwyrozumiałości
uśmiechem,czyzeszczyptądrwiny.
Natablicystojącejnaprzeciwkodługiegostołuwidniało
pełnozapiskówikartekprzyczepionychmagnesami.
Wszyscymieliprzedsobąstosikipapieru,awrękach
obracalidługopisy.
Poprosiłemwas,abyścieprzygotowaliswoje
pomysływzwiązkuzkolejnymprojektemodezwałsię
prowadzącypochwiliciszy.
Dałosięzauważyćogólnązgodęwpostaci
potakującychgłów.Przemawiającypostanowiłprzerwać
toporuszenie,choćbyłzadowolonyzmobilizacji
pracowników.
Ktochciałbypierwszyprzedstawićwłasną
koncepcję?Mężczyznarozejrzałsięposali.Widziałtylko
uciekającespojrzenia,którepróbowałyprzyjąćwyraz
pełnegozamyśleniawintensywnymprzeglądaniu
arkuszy.„Chybatrzebadziałaćjakwprzypadkupomocy
poszkodowanemu”pomyślał.„Jeśliniezwróciszsię
dokonkretnejosoby,toprawdopodobnieniktdociebie
niepodejdzie”.
Harrywskazałrękąnazgarbionegomężczyznę,
którynajbardziejomijałjegowzrokzaprezentujnam,
proszę,coprzygotowałeś.
Ja…zaczął,wstającpowoli.Pomyślałem,żeklient
zwróciłbyuwagęnażywekolory…Możemusztardowy
alboczerwony?Niktnieprzeszedłbyoboktakiegosalonu
obojętnie.
ZpewnościąszepnąłledwiesłyszalnieArthur.