Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakto,wujaszku,nigdywujekniewidziałmedalików?
–Nahonor,nie,mojamała–kłamiewujek–toniejest
bardzoładne,alemyślę,żetosłużydoczegoś.
Żezaśpogodnapobożnośćniejestsprzeczna
zniewinnąfiglarnością,dzieckopokazujeswojąwłasną
fotografięopartąolustronakominkuidotykającjej
palcem,mówi:
–Matutajwujekportretmałejdziewczynki,którateż
niejesttakaznówładna.Nacotomożewujkowisłużyć?
Zdziwiony,żenapotkałumałejbigotkitakąciętość
ityleniewątpliwegorozsądku,wujAntymjestnachwilę
zbityztropu.Niemożeprzecieżwdaćsięwfilozoficzną
dysputęzdziewięcioletniądziewczynką.Uśmiechasię.
Małakorzystanatychmiastzprzewagiipokazując
poświęconemedaliki,mówi:
–O,tojestświętaJulia,mojapatronka;tojest
NajświętszeSercez...
–AportretuPanaBoganiemasz?–pytagłupawo
Antym.
–Nie.PanaBoganierobią...Aletojestnajładniejszy:
toMatkaBoskazLourdes,dałamigociociaFleurissoire,
przywiozłagozLourdes,włożyłamgonaszyjęwdniu,
wktórympapuśimamusiaofiarowalimnieNajświętszej
Pannie.
TobyłozawieledlaAntyma.Niesilącsięzrozumiećani
nachwilęniewysłowionegowdzięku,jakiwywołują
teobrazy–miesiącmaj,błękitneibiałeprocesjedzieci–
ulegamaniackiejpotrzebiebluźnierstwa.
–WięcniechciałacięNajświętszaPanna,skorojesteś
jeszczeznami?
Małanieodpowiadanic.Czyzdajesobiejużsprawę,
żenapewienrodzajgłupstwnajmądrzejjestnie