Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakto,wu​jaszku,ni​gdywu​jekniewi​działme​da​li​ków?
Nahonor,nie,mojamałakłamiewujektoniejest
bar​dzoładne,alemy​ślę,żetosłużydocze​goś.
Żezaśpogodnapobożnośćniejestsprzeczna
zniewinnąfiglarnością,dzieckopokazujeswojąwłasną
fotografięopartąolustronakominkuidotykającjej
pal​cem,mówi:
Matutajwujekportretmałejdziewczynki,którateż
niejesttakaznówładna.Nacotomożewuj​kowisłu​żyć?
Zdziwiony,żenapotkałumałejbigotkitakąciętość
ityleniewątpliwegorozsądku,wujAntymjestnachwilę
zbityztropu.Niemożeprzecieżwdaćsięwfilozoficzną
dysputęzdziewięcioletniądziewczynką.Uśmiechasię.
Małakorzystanatychmiastzprzewagiipokazując
po​świę​coneme​da​liki,mówi:
O,tojestświętaJulia,mojapatronka;tojest
Naj​święt​szeSercez...
AportretuPanaBoganiemasz?pytagłupawo
An​tym.
Nie.PanaBoganierobią...Aletojestnajładniejszy:
toMatkaBoskazLourdes,dałamigociociaFleurissoire,
przywiozłagozLourdes,włożyłamgonaszyjęwdniu,
wktórympapuśimamusiaofiarowalimnieNajświętszej
Pan​nie.
TobyłozawieledlaAn​tyma.Niesi​lącsięzro​zu​miećani
nachwilęniewysłowionegowdzięku,jakiwywołują
teobrazymiesiącmaj,błękitneibiałeprocesjedzieci
ulegama​niac​kiejpo​trze​biebluź​nier​stwa.
WięcniechciałacięNajświętszaPanna,skorojesteś
jesz​czeznami?
Małanieodpowiadanic.Czyzdajesobiejużsprawę,
żenapewienrodzajgłupstwnajmądrzejjestnie