Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BepponielubiłWeroniki,alerozkochałsięwuczonym,
któryzczasem,zamiastschodzićztrudemnapodwórze
poswojąporcjęofiar,pozwoliłdzieciakowizachodzić
dolaboratorium.Byłtamdostępwprostprzeztaras,
połączonyukrytymischodkamizdziedzińcem.Pogrążone
wzgryźliwejsamotnościserceAntymabiłotrochę,
ilekroćusłyszałlekkitupotbosychnóżątnapodłodze.Ale
nieoka​zy​wałnic;nicgonieod​ry​wałoodpracy.
Dzieciakniepukałdooszklonychdrzwi,aleskrobał;
kiedyzaśAntym,zgiętyprzystole,niedawałżadnego
znaku,zbliżałsięoczterykrokiirzucałswoimświeżym
głosem:
„Per​messo?”
[1],którenapełniałopokój
błękitem.Zgłosumożnabyrzecanioł,atobył
pomocnikkata.Jakążnowąofiaręprzynosiłwworku,
którykładłnastoleudręczeń?CzęstoAntym,zbyt
pochłoniętypracą,nieodrazuotwierałworek;
obejmowałgobystrymwzrokiem;zchwilągdypłótno
drżało,tobyłdobryznak;szczur,mysz,wróbel,żaba,
wszystkobyłodobredlategoMolocha.CzasamiBeppo
nieprzynosiłnic,alewchodziłitak;wiedział,żepan
Armand-Duboisoczekujegochoćbyzpróżnymirękami.
Ipodczasgdymilczącedzieckopochylałosięobok
uczonegonadjakimśohydnymdoświadczeniem,nie
ręczyłbym,czyuczonyniedoznawałsatysfakcji
samozwańczegobożka,czujączdumioneoczymalca
spoglądającetozezgroząnazwierzę,tozpodziwem
naniegosa​mego.
Woczekiwaniu,sięweźmiedoczłowieka,Antym
Armand-Duboissiliłsiępoprostusprowadzić
do„tropizmów”wszelkieobjawyżyciauzwierząt,które
obserwował.Tropizmy!Zaledwiepuszczonowobieg
tosłowo,niechcianojużznaćniczegoinnego,całaszkoła
psychologówuznawałajużtylkotropizmy.Tropizmy!
Cozanagłeświatłobiłoztychzgłosek!Oczywiście,
organizmulegatymsamympobudzeniomcoheliotrop,