Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Samira
Ciszapanującawsamochodziebyłaodrobinędziwna.Nie
przeszkadzałomito.Byłamzdania,żeczasamimilczenie
bywa
znacznie
bardziej
wymowne
niż
paplanina
o
niczym,aleDominic,odchwiligdywsiadłamdojego
wozu,rzuciłjedyniecichepowitanie,itojakośniezbyt
przyjaźnie.
OdkilkulatbyłprzyjacielemAlexiRosalyn,aprzy
okazjistałsięteżmoim.Lubiłamgo.Coprawdanie
poruszałamznimwieluważnychtematów,alepomógłmi
kilkarazyizawszemogłamnaniegoliczyć.
Zastanawiałam
się
przez
chwilę,
czy
zagadać,
i
doszłamdowniosku,żeprzednamijeszczepółgodziny
jazdy,więcspróbujęrozładowaćnapiętąatmosferę.
–Stałosięcoś?–Spojrzałamnaprzyjaciela,czekającna
jegoreakcję.
Miałwręczidealnyprofil.Prostynos,lekkowysunięty
podbródek,zarysowanekościpoliczkoweitenstylna
surferazgęstą,jasnągrzywkąopadającąluźnonaczoło.
Byłbardzoprzystojny,choćdlamniezdecydowanieza
grzecznyizabardzowyluzowany.
–Niemaoczym!–warknąłniemiło,jednocześnie
zatrzymującnamnieswojezimne,niebieskiespojrzenie,
zktóregonicniepotrafiłamwyczytać.
Przezkilkachwilmilczałam,ponieważzdecydowanie
zaskoczyłmnietonemidośćjednoznacznąodpowiedzią.
Nagle
usłyszałam
głośnewestchnięcie,
więc
znów
przeniosłamnaniegowzrok.Nerwowoprzeczesałwłosy
palcamiiponownienamniezerknął,jużznacznie
łagodniej.
–Przepraszam.Poprostumamproblem…iniewiem,
jak…Zresztąnieważne–rzuciłzrezygnowanymtonem,
poczymskupiłsięnadrodze.
–Dominic,jesteśmyprzyjaciółmi.Jakbycoś,towaljak