Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cisza.Mężczyźnispojrzeliposobie.Nieno,takichpytań
tosięniespodziewali.Wogłoszeniuniebyłomowy
oniekaralności.
—Śmiało,chłopcy.Każdymożepopełnićwżyciubłąd
—zachęcałaMagda.
—Tak—odpowiedziałwkońcuBenio.Niezamierzał
zgrywaćświętego.„Cobędzie,tobędzie”—pomyślał.
„Nietu,togdzieindziej”.
—Toświetnie!—Kobietabyławyraźniezadowolona,
azaskoczenimężczyźnispojrzeliposobie.Ichnowa
szefowauniosłasięlekkonadtaboretemiopierającręce
ostół,przysunęłasięnieco.—Jutrowaszdzieńpróbny
—ściszyłagłos.—Jakdacieradę,zostaniecie.Nie
pożałujecie.—Uśmiechnęłasiętajemniczoistrzepnęła
popiółzpapierosadokryształowejpopielniczki.
—Dostanieciedobrąkasę—dodała.
—Tocomamyjutrozrobić?—Cichynieodpuszczał.
—Wolałbymsięprzygotować.
—Zacosiedziałeś?—spytałaMagda.
—Tobyłonieporozumienie.
—Jasne.Siedzieliściezanieporozumienie?
—dopytywała.
—Niebyliśmywinni.—Beniopotwierdziłsłowa
przyjaciela.—Byłamałaimpreza.Trochęzadużopłynu
naosobębyło.Ktoścośpowiedziałitak...wiepani...
odsłowadosłowaizrobiłasięawantura.Jedenzgości
wyjąłnóż,apotemranodowiedzieliśmysię,żedwatrupy
były.Niemamypojęcia,dlaczegowinaspadłananas.
Biednemuzawszewiatrwoczy.—Poczucie