Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Po​ra​nek
Tobyśni,żejestwdomu,wswoimmałymłóżku.Jej
pluszowylewleżynapoduszceobokniejrazemzdużym
kudłatymmisiem,którygramelodyjkę.Nabiurkujestjej
staraświnkaskarbonka,tablet,któregoużywa
doodrabianialekcji,mazakiikomórkawstokrotki.
Zkuchnidolatujewołaniematki;odpowiedźojca;zapach
sma​żą​cychsięja​jek.
Weśniepojawiająsięzwierzęta.JednotoŚwinia,tyle
żesześcionoga;inneprzypominakotazmozaikowymi,
jakbymuszymioczami.Jestteżniedźwiedź,ale
makopyta.Tezwierzętanieaniwrogie,aniprzyjazne.
Terazmiastonazewnątrzpłonie,czućswąd;strach
wypełniapowietrze.Było,niema,było,niema,mówi
głosjakbijącydzwon.Zwierzętajednopodrugim
podchodządoniejizaczynająlizaćciepłymiszorstkimi
ję​zy​kami.
Naprogujawypróbujejeszczepochwycićumykający
sen:płonącemiasto,posłańcówprzysłanych,żeby
ostrzegli.Żeświatcałkowiciesięzmienił;żeto,
coznajome,dawnoumarło;żewszystko,cokochała,
zo​stałozmie​cionezpo​wierzchniziemi.
JakmawiałAdamPierwszy:LosSodomynadciąga
wielkimikrokami.Powściągnijcieżal.Omińciesłupsoli.
Nieoglą​daj​ciesięwstecz.
Kiedysiębudzi,ponodzeliżemegarunos,rudy,
odługichludzkichwłosachzaplecionychwwarkoczyki
przewiązanesznurkami:robotajakiegoś
sentymentalnegoMaddAddamowca.Zwierzakmusiałsię
wy​do​staćzza​grody,wktó​rejjetrzy​mają.