Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ważnychurzędowychpismachipewniedlategogonie
znacie.JateżnieznałamidopieroAleksmipokazała,
cotojest.Szczerzemówiąc,niemampojęcia,jakbardzo
musiałbysięstaraćKacper,żebywyglądaćjaktakie
pokręconecoś,bomoimzdaniemjesttozupełnie
niemożliwe.Byćmożegdybybyłwężem,alenapewno
niechłopakiemzpiątejklasy.Rozumiemjednak,żepani
odwuefuużyłapoprostutakiejprzenośni,żebyKacper
pamiętałoprostowaniupleców.
Zosiateżodrazusięuśmiechnęłaizerknęłananasjuż
pewniejszymwzrokiem.
–Możeszusiąśćzemną–zaproponowałam,
bopoostatnichprzetasowaniachwklasie(pamiętacie,
wkażdymtygodniusiedzieliśmyzkimśinnym,botak
wymyśliłaMarcelina)jaakuratbyłambezpary.
Zosiakiwnęłagłowąispojrzałananasząpanią.
–Oczywiście,Zosiu,usiądźkołoMai–potwierdziła
Marcelina.–Chciałabym,żebyściesięodrazudobrze
poznali,więcprzeczytamlistęobecnościikażdypowie
Zosidwaprzymiotnikinaswójtemat.Aletylkodwa.Nie
wolnosięrozgadywać!
Maciepojęcie,cotobyło?Jaktrudnojestprzedstawić
siebiewdwóchsłowach?Możeciesamispróbować
izobaczycie,żetoniełatwe.Staszekstwierdził,żenie