Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyjezdnewgościnneprogiswegodomu.No,nietylko
swego.Idwóchukochanychzmarłych.
–Witam,witam!–pokrzykiwałaraźno,stając
wdrzwiachiprezentującprzybyłymwserdecznym
uśmiechumożliwościtutejszegoprotetyka(atebyły
duże:obieszczękilśniłyhollywoodzkąbielą).–Jak
janawasczekała,kochanieńkie!Wejdźcie,złociutkie,
wejdźcie!
Wygłoszonegromkimgłosemzaprosinyjakbyspłoszyły
obiedamy,bospojrzałynasiebiebezradnie,westchnęły
ipotulnieruszyływjejkierunku.Jednausiłowałanie
patrzećnarozpartegowśródiglakówobrzydliwego
stwora,drugadojrzaławybetonowanyplacykprzed
werandą,białyplastikowystolikitakieżdwakrzesełka
orazmałourodziwypasiastyparasolosłaniającytocałe
ustrojstwo,aleudałojejsiępowstrzymaćokrzyk
obrzydzenia.
Józefina,caławskowronkach,połyskującaporażającą
bielązębów,wyciągnęłarękęnapowitanieioznajmiła
gromko(byłaniecoprzygłucha):
–JestemJózefinaHauke,wdowaponieboszczyku
Anastazym.Byłkolejarzemażdoemerytury.Mój
nieboszczyktatuśteż.–Iłypnęłanaobiepaniepytająco.
„Wdowaponieboszczyku”sprawiła,żeprzyjaciółki
spojrzałynasiebiezpopłochem,alegrzecznieuścisnęły
wyciągniętądłoń,zaśElizapoczułasięzobligowana
dozabraniagłosuwimieniuobydwu:
–MalwinaPędziwiatriElizaBarnaba.ZKraśnika.
–Jakiepiękneimiona!–zachwyciłasięszczerze
Józefinaipoprowadziłagościdoreprezentacyjnego
pokoju,wktórymmiałymieszkać.–Tusięzmieścicie,
złociutkie.Wygodniewambędzie.Siadajcie.Zarazsobie