Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wstęp
Jennyleżałanasterciebrudnychubrańsłużącychjej
załóżkoiprzyglądałasięwirującympodsufitem
smużkomniebieskiegodymu.Wpokojujegooparynie
dusiły,alewiedziała,żenakorytarzu,gdybywytknęła
tamnos,jestgęstyjakmgła.Jednaktoniedymnie
pozwalałjejzasnąć.Przyzwyczaiłasiędojegoobecności
wdomuipogodziłazfaktem,żewszystko,cobiałe,barwi
nażółto,ajejubra​nia,włosy,ana​wetskóraśmier​dząnim
jakpo​piel​niczka.
Zkorytarzadochodziłpomrukgłosówiśpiew.
Stephanieznówsłuchałapłyt.Dzieciakizsąsiedztwajak
zawszesnułysiępodomuipaliłypapierosy,dzielącsię
sekretamiiczęstującuszczypliwościami.Najedzenie
nigdyniewystarczałopieniędzy,alenapapierosy
wszyscyzawszejemieli:igoście,idzieciakizdomu,
i„mama”.Jennynastawiłauszu,bywśródnatłoku
dźwiękówwychwycićgłosstarej.Byłostryinosowy.Bez
truduprze​bi​jałsięprzezgwar.Alete​razgoniesły​szała.
Wdomuniebyłodrzwiwewnętrznych,bozamknięta
przestrzeńprowokujedogrzechu.Stara,jeślitylkochciało
jejsięruszyćzfotela,krążyłapokorytarzachizaglądała
wciemnekąty,pilnując,bydziewczętanierobiłynic
nieczystego.Gdybysięodezwała,Jennyzpewnością
byusłyszała.Askorozzaścianyniedobiegałjej
jadowitygłos,to„mama”równiedobrzemogławłaśnie
staćnadjejgłową.
Terazbicieniebyłotakstraszne.Takiejokropnej
przemocyitakiegookrucieństwajaktutajnie
doświadczyłaprzezcałeżycie.Wprawdzieopuchnięcia
iszramynatylnejstronieudpiekłyiszczypały,ale
ilekroćsięporuszyła,wiedziała,żewporównaniuzezłem,
jakieczaiłosięwkażdejosobie,którątuspotykała,kilka
razówwcaleniejestnajgorsząrzeczą,jakamożejejsię
przytrafić.Zamknęłaoczy,udając,żeśpi.Jeślistara