Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tuprzyjdzie,możesięnabierzeizostawijąwspokoju.
Nosowypoświst,którywreszciewyłowiłaspośród
innychdobiegającychdojejuszuodgłosów,zjeżyłjej
włoskinakarku.Byłtakwysoki,żeopróczniejsłyszały
gochybatylkopsy.Tobyłochrapaniestarej.Musiała
zasnąćwswoimfotelu.Jennyotworzyłaoczy
iodetchnęłazulgą.Niebezpieczeństwoniecałkiem
minęło,bokażdyzpotworówzsalonumógłtuwkażdej
chwiliwpaść,żebysięnadniąpoznęcać,byłyjednak
granicetego,comoglijejzrobićbezpozwolenia.
Wprawdziestarawyglądałajakszkieletwskórzanym
worku,alejednymsłowem–alboisamymspojrzeniem
–potrafiłaokiełznaćkażdegodzieciaka.Nicsiętunie
działobezjejpozwolenia,udzielonegogłosemalbo
milczeniem.
Dziewczynkaprzezchwilęleżałabezruchu,czując,jak
strachpowolijąopuszcza.Zanimznalazłasięwtym
domu,nieznałaprawdziwegolęku,tegoprzerażenia,
któreterazprzenikałojądoszpikukości,gdziekolwieksię
akuratznajdowała.Szczegółowawiedzaotym,comoże
jejsięprzytrafić,iprawdopodobniewkońcusięprzytrafi,
byłagorszaodwszelkichkoszmarów,jakiemogła
wytworzyćjejwyobraźnia.Przedtymwieczoremnie
byłabysobiewstaniewyobrazićzapachupalonego
ludzkiegociała,arokwcześniejnieuwierzyłaby,
żekiedyśbędzietakgłodna,żeuznagozaapetyczny.
Strachwryłsięgłębokowjejserceiodmieniłją.Były
tozmianytakpodstępne,żeniedokońcajesobie
uświadamiała.
Zaczęłosiędośćniewinnie.Jednazdziewczątrzuciła
złośliwykomentarz,aonazachichotała.Docinekwcale
niebyłzabawny,alełatwiejbyłozachowaćsiętakjak
wszyscy,niżwyróżnićsięspośródgrupy.Tutajkażdy
mógłokazaćsięzagrożeniem.Lepiejbyłoniezadzierać
znikim,aleoilechłopakimoglinajwyżejjąpopchnąć