Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znagłymniepokojemspojrzałnazegarek.Szkiełkobyłocałe.
Tylkomiędzycienkim,skórzanympaskiem,apołyskującąoprawką
tarczyzebrałosiętrochęziemi.Pstryknąłpalcem,bywykruszyć.
Babskizegarek.Ajakimoglimudać.Chciałtakibezwskazówek,
zestoperem,kompasem,nagrubym,plastykowympasku.
Donurkowania.Wiedzieliotym.Dostałten.Ojciecpowiedział,
porządnyiładny.Niechwalsiękolegom,żebyciniezabrali,niezgub.
Przezchwilęrozważał,czyiśćdalej.Walczyłzpoczuciem
obowiązku,którywytwarzaławnimkażdanieprzewidzianasytuacja.
Iśćiopowiedzieć,cosięstało.Nieważne,cosięstanie.Cozresztą
możesięstać.Więcwrócić,otworzyćfurtkę,przejśćpomiędzyróżami,
któreotejporzepachnąjużsłodko,alenietakdusznojakwieczorem,
wejśćnaoszkloną,zagraconąwerandę,przesiąkniętągumąistarym
żelazem,zapukaćdodrzwipokoju,nieusłyszećodpowiedzi,zajrzeć
dokuchni,spotkaćsięzzapachemniedrożnegozlewu,gotowanych
ziemniakówisuchegokopru,wyjrzećdoogrodu,wyjśćnazewnątrz,
potknąćsięoleżącywtrawieczarnyrower,podejśćdojabłonki,
naktórejkwaśniejąwąskopyskieowoce,ipowiedziećdosiedzącej
należakupodjabłonką,upadłem,alesięnieskaleczyłem.Iczekać
uniesieciemneokulary,jakbynaniegoniewolnobyłopopatrzeć
przeznie.
Alboniewracać.Iśćtam,dokądsięszło.Wzdłużwąskiejdrogi
zkostropatym,przetartymwwielumiejscachasfaltem,któryprędko
sięskończyizamieniwjeszczewęższądrogęzkamieni,wktórychnie
bezzaciekawieniadopatrywałsiędawniejzarysukocich,martwych
łbów,iśćpowoli,nawettrochęleniwie,skrajemleszczynowego
zagajnika,zaglądaćdozielonychkoszyczków,wktórychdopiero
tężejąmiękkie,bladeorzeszki,zatrzymaćsięprzedprostokąteminnego
wykopu,obrysowującegomiejsce,gdziestałniegdyśdom,trącić
sandałempryzmęsczerniałychcegiełmiędzypokrzywami,skręcić
przezłąkę,migoczącąplamamiżółtych,niebieskichifioletowych
kwiatów,którychimionsięniezna,brodzićpokolana,czując
łaskotanieszorstkichkłoskówtrawy,obejśćszeregtopoli,wreszcie
stanąćnawprostścianybezokien,drzwibezdrzwiiramyogrodzenia,
które,choćbezsiatkiczyżerdzi,wciążogradzatomiejsce,przejść