Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NAKONIECjeszczeto.Tojeszcze,tylkoto.Towłaśnie.
Sztukazakładaniarękawiczek.Najpierwlewadłoń,razporaz
naciągająclekkotużprzykiści,takbyglansowanamaterianaprężyła
się,leczpozostawiłaodrobinęniezbędnejswobody.Żebyniebyłojak
ztymkpem,któregoczworosłużbycoranowsafianoweportkiwbija,
awieczorem,teżwpoczwórnymzaprzęgu,wyrywaćgoznichmusi.
Awięcwsuwającpalecpopalcu,serdecznymdłoniprawej
wyrównujączmarszczeniapomiędzy.Potemdłońprawa,mniej
zręczna,jakbywprostzfrakawystająca,bołokiećprzytrzymujeprzy
bokusękatą,bambusowąlaskę.
KarolekKossowskizuwagąoglądaswojedłoniewkościanej
barwyrękawiczkach.Uniósłjeobieniecowgórę,obracaprzedsobą
nazewnątrzidowewnątrz,jakbysięspodziewał,żeodkryjenanich
jakiśślad.Pleśń,śniedź,czerwonąrdzę,grynszpanzielony.Tak
szybko,żemożemimowolipodsuwapalcelewejrękipodnosizaraz,
jeszczetymsamymruchem,trącanimirondowysokiegokapelusza.
Cieńukłonu.Oliwkowykoczykprzekolebałsiężywoulicą,niebyło
nawetczasuodpowiedziećnarzuconezeńspojrzeniaspodukwieconej
florenckiejsłomkidwóchkapelusików.Floraflorencka,towarto
zostawićnaszaradyienigmy.Alezapachpozostałteż.
Narękawiczkach,rękawachfraka.Wilgoćgliny,zgniecionagrzybnia,
spęczniały,przegniłyjęczmień.Trzebabywykadzićtrociczkami,
bursztynem.Zresztą,terazpoco.Końcembambusaożółtąścianę
domu,raz,dwa,trzy.AJakubcianiema.Kariolkalekkajakczółenko
(Karolowakariolkakolorukoralowego),konikitaranty(ażśmiech
posalonach,będziemiał,hrabia,skórylamparcienapodróżnekufry),
tyleżeJakubciogburiprostak.Łebniżejniżukonia,wąsywpiwie.
Komisdostałkwadransnadrugą,towcześniejanigopatrzeć.Pewnie
fordekielzwichrowanynastawiauWeissheita,botostądrazbatem
strzelić;mógłbyteżwziąćtamopytoblaszanelatarniedokariolki,
cosięnimiszwabpowoźnikchwali,leczJakubciogębęmanakaszę,
nienasłowa.
Kossowskisięwaha,gruzłowatąlaskąotrzewikitrąca.Niebojest
gładkiejakfajans,bladobłękitne,rzadkożyłkowanepręgamichmurek.
Niepowinientustać,alekiedypójdzie,tosięzJakubciemminą.Nie