Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PanVanboroughspojrzałwodległykątpokoju,wktórymprawnik
znieprzeniknionąminączekałnarozwójwydarzeń.
–Będziepantakdobryipodejdzietunachwilę–rzekł.
PanDelamaynwstałiwysłuchałprośby.PanVanboroughzwrócił
siędoladyJane.
–Chciałbympaniąodesłaćdomojegowspólnika.Onniejest
zainteresowanyzwodzeniempani.
–Czyjestemproszonyjedynieoto,abyprzedstawićfakty?
–zapytałpanDelamayn.–Odmawiamzrobieniaczegokolwiek
ponadto.
–Niechcę,abyrobiłpancośponadto.
PaniVanborough,którauważniesłuchałatejwymianyzdań,
wmilczeniupodeszłaokrokbliżej.Wyniosłaodwaga,któradotąd
dodawałajejsił,wobliczujawnejzniewagiwzdrygnęłasiępod
wpływemprzeczuciaczegoś,comanastąpić,aczegonieprzewidziała.
Bezimiennylękścisnąłjejserceisprawił,żepojejcieleprzeszły
ciarki.
LadyJanepodałaprawnikowiaktmałżeństwa.
–Wdwóchsłowach,sir–rzekłaniecierpliwie–cotojest?
–Wdwóchsłowach,proszępani–odparłpanDelamayn
–tośmieć.
–Niejestżonaty?
–Niejestżonaty.
PochwiliwahanialadyJanespojrzałanapaniąVanboroughstojącą
obokbezsłowa–spojrzałaicofnęłasięwprzerażeniu.
–Zabierzciemniestąd!–zawołała,wzdrygającsięprzedokropną
twarzą,którapatrzyłananiązniewzruszonymwyrazemudręki
wwielkich,błyszczącychoczach.–Zabierzciemniestąd!Takobieta
mniezamorduje!
PanVanboroughpodałjejramięipoprowadziłdowyjścia.