Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natakwielelat–tensamdawnyton,gdydziewczętakażdaswoją
drogąwyruszaływświat.Powiedziała:„spotkamysię,kochana,
połączonetąsamądawnąmiłością”taksamojakniemalcałeżycie
temu.Zanimnastąpiłkoniec,wróciłajejtrzeźwośćumysłu.Zaskoczyła
lekarzaipielęgniarkęłagodnąprośbąoopuszczeniepokoju.Kiedy
wyszli,spojrzałanaladyLundiei,jaksięzdawało,powróciłazesnu
dojawy.
–Blanche–rzekła–zaopiekujeszsięmoimdzieckiem?
–Tobędziemojedziecko,gdyciebiezabraknie,Anne.
Umierającaurwałainamyślałasięprzezchwilę.Opanowało
jąnagłedrżenie.
–Niemównikomu!–powiedziała.–Bojęsięomojedziecko.
–Boiszsię?Potym,cociobiecałam?
Kobietazpowagąpowtórzyłasłowa:
–Bojęsięomojedziecko.
–Dlaczego?
–MojaAnnetodrugaja,prawda?
–Tak.
–Uwielbiatwojącórkę,takjakjauwielbiałamciebie?
–Tak.
–Nienosinazwiskaswegoojca–nosimoje.NazywasięAnne
Silvester,takjakja.Blanche!Czyonaskończyjakja?
Pytaniutemutowarzyszyłurywanyoddechitrudność
wwymawianiuświadcząceotym,żeśmierćjestblisko.Zmroziło
tosłuchającąjejkobietędoszpikukości.
–Niemyśltak!–zawołała,zdjętaprzerażeniem.–Namiłość
boską,niemyśltak!
WoczachAnneSilvesternanowozaczęłoukazywaćsię
szaleństwo.Dawałaniecierpliweznakirękami.LadyLundienachyliła
sięnadniąiusłyszałaszept: