Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiwnęłatylkogłowąiopróżniłajednymłykiemzawartośćswojego
kieliszka.
Uuuch…Woczachstanęłyjejłzy.
Bezsłowanalaładrugąkolejkęiznówwypiłyśmy.
Uratowałamciżyciestwierdziłaiwypiłatrzecikieliszek.
Należymisię.
Apij!Nazdrowie!Bolałomniegardło.
Jaktytozrobiłaś?
Baśkapatrzyłanamnieświecącymiodalkoholuoczami.Naczoło
opadałjejśmiesznieniesfornyloczek.Zawszetakmiałaświecące
ślepiainiesfornyloczeknaczole.Tobyłydwanieomylneznaki,że
Baśkasięupiła.No,temponarzuciłaniebylejakie,aiwcześniej
wypiłazedwakieliszki.Naleweczkamiałamoc,ojmiała!Sama
czułam,jakcorazszybciejkrążymiwekrwi.
Cojakzrobiłam?Niezrozumiałamjej.
No,zherbatą!
Nic.Poprostusięzachłysnęłam.
No.Uratowałamciżyciepowtórzyła.
Uratowałaśzgodziłamsię.Alenaprzyszłośćniewaltak
mocno.
Dobrakiwnęłagłową.
Piłyśmydotrzeciej.Wsumieopróżniłyśmydwiebutelki.
OpierwszejBaśkazaczęłaśpiewaćjakąśukraińskądumkę,piękną,
tęsknąpieśń,poczułamwzruszenieidołączyłamdoniejswoim
schrypniętymchwilowokontraltem.Lubięśpiewać,choćgłosmam
okropny.
AzBaśkąpoalkoholuśpiewałyśmyzawsze.Tobyłstałypunkt
wprogramienaszychstaropanieńskichpopijaw.Nie,niezdarzałysię
zbytczęsto.Obiebyłyśmyzapracowaneiczęstoniemogłyśmysię
zgrać,takjaktobywałokiedyś.Gdyjednamogła,todrugiejcośnie
pasowałoinaodwrót.Takieczasynastały,żetrudnoznaleźćczasna