Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Hernándeza.Najednejześciantegozadrzewionegoskweruzławkami
itrawąwyrastającąspomiędzypłytchodnikowychstałaniewielkabiała
szkołazzakratowanymioknami.Tojednaztychnielicznych
placówek,wktórychdziecigrzeczne,comożnazresztąpowiedzieć
ocałejokolicy,wprzeciwieństwiedosamegoRosario.Mónica
Dóminapewniebysięztymniezgodziła.Największąwartośćmanie
budynekszkoły,leczkulturaiwartości,któresięzanimkryją.
Przekraczającprógszkoły,dzieckowie,jakiegozachowaniasię
odniegooczekuje,jakiewartościmusisobieprzyswoićiwyznawać.
Dziecidowiadująsiętam,jakdużeznaczeniemaprzynależność
dolokalnejspołeczności,ucząsiępracowaćnadsobąidziałać
zespołowo.WczasachLeobyłatonaprawdędobraszkołapubliczna.
Dziedziniecprowadzącydosali,złukiemzdobiącymwejście
irosnącympośrodkudrzewem,byłtakmały,żeledwiedałosiętam
żonglowaćpiłkąalbograćnajednąbramkę.Ztegowzględuchłopcy
wolelichodzićwmiejsce,któredziśznajdujewieleróżnych
zastosowań.
„Wszkolejestsalaogólna.Odbywająsięwniejzbiórki,alegdy
uczyłsiętamLeo,pomieszczeniejeszczenieistniało.Byłatam
wówczasmałapustaprzestrzeń,gdziedzieciakimiałymnóstwo
miejsca,żebypobiegaćalbowcośpograćopowiadaDianaTorreto,
którauczyłasześcioletniegoLeo.Głosłamiejejsięzewzruszenia
nawspomnienie»Pchły«.„Chodziliśmyzdzieciakaminamałe
boisko.Dodziśzrozbawieniemwspominam,jakwszyscychłopcy
biegalizapiłkąiniktniebyłwstaniemujejodebrać.Przychodzili
domniewkońcuiskarżylisię:»Proszępani,onwogóleniechce
podawać«.Poprostunieumielimujejodebrać!”.
„ByłbardzoszczęśliwymchłopcempaniTorretokontynuuje
opowieść.Owszem,byłraczejintrowertykiem,aleszczęśliwym.
Zawszezuśmiechemnatwarzyimnóstwemprzyjaciół.Byłbardzo
popularnywśródrówieśników.Rodzinaciąglegowspierała,matka
zawszepytała,cojejsynrobiwszkole,ponieważwdomusporo
łobuzował.Chciaławiedzieć,czywszkoleteżsiętakzachowuje”.
ByłwięcLeozpiłką,LeowdomuiLeowszkole.JedenLeowsali
lekcyjnejizupełnieinnyLeowolny,rywalizującyzinnymi
naszkolnymboisku.PosłuchamydalszejczęścirozmowyzDianą:
Dlaczegojegorodzina,szkoła,rówieśnicy,dosłowniewszyscy
chcieligochronić?Skądsiębrałatapotrzeba?
Onsamwpewiensposóbrozbudzawinnychinstynktopiekuńczy.
Jakbypotrzebowałuwagiitroskiinnych.Pewniedlategomiałtak