Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SZCZĘŚCIEWNIESZCZĘŚCIU
–PaniDoroto,jakdobrze,żepaniąwidzę.–Spod
rozciągniętejczapkiwpatrywałasięwemnieparaoczu
zwyrazemsugerującymcośzgołaodmiennegoniż
radośćnamójwidok.–Bowidzipani,myzmężemjuż
oddawnachcemysiędostaćdopaniprogramu.–
Kobietazawiesiłagłos.Wyglądałazupełnieprzeciętnie,
jednakwjejspojrzeniubyłjakiśprzeszywającybrak
nadziei.–Wiem,żetopewnieniemożliwe–
kontynuowała–aleunastonaprawdęodzawszeźle
siędzieje.Biednemutozawszewiatrwoczy.–
Zamilkłaiczekałanamojąreakcję,więcuprzejmie
przytaknęłamruchemgłowy.Natwarzykobiety
pojawiłasięsatysfakcja.–Takiproblemztym
mieszkaniemmieliśmy,bonajpierwnaszalało,
skaranieboskie;no,coprawdabyliśmyubezpieczeni
inawetjakośsprawnietoposzło–wjejgłosie
zabrzmiałoniezadowolenie–jednakiletosięczłowiek
tychpapierównawypełniał...–jęknęłainabrałanowej
energii.–Noapotem,jakjużmieliśmyrobićremont,
tomążmiałstrasznywypadek.Nicmusięniestało,
cudjakiś,alecoztego!Wypadektowypadek,
nazwolnieniubyłdwatygodnie,ajakwrócił,
togonaprawdęzwolnili.No,facetbezpracy,wiepani,
jakiśkoszmar.Siedziałigadał.Cozrobimy,gdzie
pojedziemy,planysnuł...Pocholerę,jakpieniędzynie
było?Wcześniejtomigonawetbrakowało,jakciągle
wrobociesiedział,ależebytakwciąż?Udręka...–
Spojrzałamiprostowoczyiprzysięgam,
żerozkoszowałasiętymsłowem.–Taksięzłożyło,
żesiępotemwłaścicielfirmyzmieniłigozpowrotem
przyjęli,nawetpodwyżkędostał.Noalecosię
nadenerwowaliśmy,tonasze–dodałazwyraźnym
ukontentowaniem.–Noipotemcórkawyprowadziłasię
izamążwyszła.