Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Semyonwziąłsobiezacelniepatrzenienamnie.Gdybymzniknęła
ztegoświata,nawetbytegoniezauważył.Podrodzerobiłamminy
dojegopleców,żebysiętrochęzabawić.Podnosiłamzakrzywione
palcetak,żewyglądał,jakbymiałdiabelskierogi.Dziecinada,ale
drogabyłaniezwyklenudnaiwiodłaprzezokolicę,wktórejbyłamjuż
setkirazy,iniebyłotunicnowego,comogłabymzobaczyćlub
comogłobyprzykućmojąuwagę.
Doczasu.
Zastygłamgwałtownieprzypustejuliczce,taknagle,jakbyktoś
zawołałmniepoimieniu.Prawiemiałamwrażenie,żetakbyło.Moja
dłońwciążwisiaławpowietrzuzpalcamizagiętyminakształtrogów.
SemyoniFredekszlidalej,zupełnienieświadomi,ajagapiłamsię
wdółuliczki.Cośtambyło.Czyjaśobecność.Wrażenie,żecośsię
tamczaialbosięmiprzypatruje.Coświsiałowpowietrzu.Nigdynie
czułamniczegopodobnego,alezawszewyobrażałamsobie,żetak
właśniewyczuwasięmagię.
Jednakulicabyłapusta.Razjeszczemojepragnienieprzygód
sprawiło,żeumysłspłatałmifigla.Odwróciłamsięwięcipobiegłam,
bydogonićSemyonaiReferentaFredeka.Dochodzilijużdodrzwi
Gildii.
–Dziękujęzatwójczas,Siyo–powiedziałReferentFredek.
WziąłpergaminzrąkSemyonaiskierowałsięwstronęwielkich
schodówprowadzącychdomistycznych,nieosiągalnychpięterGildii.
Byłamkiedyśnagórze,oczywiście.Totamrozgrywałasię
większośćaktywnościGildii.Wiedziałam,żejesttamdużowięcej
rzeczydoodkrycia,alebyłyonedostępnetylkodlaosóbwładających
magią–siedzibaGildiijestniczymłamigłówka,którejnigdynie
rozwiążędokońca.
–Feodorze,jaksięmasz?–powiedziałnagleSemyon.
Sercemipodskoczyło.Obróciłamsięnapięcie.
Semyonwyciągałakuratrękę,byuścisnąćdłońchłopaka,któremu
nigdyniezostałamoficjalnieprzedstawiona,aleczułam,jakbym