Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaczerwieniłamsięiruszyłamwjegostronę,aleFeodorodezwałsię
jakopierwszy.Najegotwarzypojawiłasięzłość.
AdepciGildiiniepowinniwyrażaćsięwtensposóbonikim.Czy
naprawdęmuszęporozmawiaćotwoimzachowaniuzReferentem
Fredekiemlubmoimojcem,Semyonie?Niebędęmiałdlanich
dobrychwieści.Wiesz,oczymmówię?Zrobiłkrokwstronę
Semyona,któryautomatyczniesięcofnąłipokręciłgłową.
Nie.
Nie?
Semyonznowuzaprzeczyłruchemgłowy.
Niepowinieneśbyćjużnalekcjach?
Semyonprzełknąłślinę,obróciłsięipotruchtałprzezfoyerjak
skarconydzieciak.
Uśmiechnęłamsię,obserwującgo,takiegomałego,żałosnego
iidiotycznego.Takpełnegonieuzasadnionejdumy.Amożeniebyła
nieuzasadniona:niewiedziałamdośćdużoomagii,bystwierdzić,czy
byłutalentowany,czynie.Miałamnadzieję,żenie.Miałamnadzieję,
żebyłtakbezużyteczny,jaksobietowyobrażałam.
WtedypoczułamnasobiespojrzenieFeodoraiprzestałamsię
uśmiechać.Zwróciłamwzrokwjegostronę.
Wolałabym,żebyśnicniemówiłpowiedziałambardziej
wyniośle,niżzamierzałam.Potrafięsięsamaobronić.Pozatymjest
tujużwystarczająconudno.Szukałamokazjidobójki.Lekko
uderzyłampięściąwdrugądłoń.
Niewydajemisię,żebyłabytowyrównanawalka.Woczach
Feodorazobaczyłamuśmiech.
Wiem.Prawdopodobniemaszrację.Wyobraźsobie,cobybyło,
gdybymgozabiła!Przerzuciłamrozpuszczonewłosyzaramię
iruszyłamwstronęschodów,byposzukaćmojegoojca.
Alepozwoliłamsobiejeszczezerknąćzasiebieiodkryłam,
żeFeodorsięuśmiecha.