Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naciuchy...?–roześmiałsięDonald,jakomążiojciecdorastającej
córki,przekonany,żeonaturzekobietwiejużwszystko.
Władimirzmarszczyłsięzniesmakiem:
–Adajspokój!Cobytopomogło,onaitakwewszystkimwygląda
jakwstarymworkuparcianym...–machnąłręką.
OczyDonaldastałysięjeszczebardziejwyłupiaste.
–Nocoty?!Noaleprzecieżżona...Tożonajednakjest.Jakzobaczy,
dowiesię...skandalbędzie!–wwyobraźnijużwyskakiwałoknem
przeztaraszpierwszegopiętrauchylającsięprzedrzucanyminaoślep
przezrozwścieczonąLudmiłęAleksandrownę,ciężkimi,mosiężnymi
świecznikami,którebyłystraszniebrzydkie,alezatozabytkowe.
WładimirzaśspojrzałnaPolakazwyrzutem,żetenwyraźnienie
doceniłsytuacjiimożliwościprezydentaWszechrosji.
–Nocoty,Donald?!Cojasiębędęwewłasnymdomuprzedwłasną
babąjakszczurjakiśchował?Cotojajestem,gówniarzjakiś?Co,
możemnieniewolnorobić,czegochcę?!Jacałymkrajemrządzę
iwszyscysięmniesłuchają,atakababajedna,staraikostropata
będziemniewarunkidyktowała?O,niedoczekanie!–bywzmocnić
swesłowainadaćimsensprawdyobjawionej,wyciągnąłwgórę
zaciśniętąpięśćzkciukiemwśrodkunaznak„figazmakiem”,
apotemjeszczenawszelkiwypadekwykonałgestdobrzeznany
wcałejRosji,jakizajejwschodniągranicą,czyliklasycznego„wała”.
***
–Noijaktam?!–zapytałaMałgorzataznogaminakrześle,gdytylko
zamknąłzasobądrzwiwejściowe.
–Głodnyjestem.Izmęczony–odparłniechętniewpatrzonywstojącą
podścianąkomódkę,czyteżtoaletkę–Donaldnigdyniepotrafiłtego
rozróżnićiszczerzemówiącwogólemunatymniezależało.
–Toniedalicitamnicjeść?–zapytałanieodrywającwzroku
odkataloguznajnowszymitrendami.