Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Berlinspał.
Zgasłyświatławsklepach,wteatrach,wapartamentachbogaczy,
wmieszkaniachbiedaków.Migotałytylkopłomyczkigazowychlatarni
iświeciłyjeszczeoknaaptek,podrzędnychrestauracjiiklubów,
wktórychhazardziścitracilimajątki.
SpałyteżpięknepałaceusadowioneprzyeleganckiejaleiPod
Lipami.Drzemałykariatydywspierającebalkony,rozmywałysię
wmrokuzarysykunsztowniezdobionychokienidrzwi.Odczasu
doczasurozlegałsięturkotkółspóźnionegopowozualbokroki
wracającegopośpieszniezzabawyprzechodnia.Jednakzminuty
naminutęruchnatejnajbardziejprestiżowej,najbogatszejulicy
ustawał.Berlinspał.
CzuwanojeszczetylkowpałacuhrabinyAuroryCarolath.Dwa
oknanapierwszympiętrzerzucałystłumionąprzezciężkiefiranki
poświatę.Zatymioknamiwprywatnym,wyzłoconymjak
bombonierkabuduarzepanidomuniemyślanooodpoczynku.Młoda,
cudowniepięknakobietaodzianawkoronkowynegliżsiedziała
naotomanie,odniechceniarozplatajączłocistewarkocze.
Ujejstópnaeleganckimtaborecikurozsiadłsięwygodniemłody
przystojnymężczyzna.Wsparłgłowęnakolanachkobiety
iprzypatrywałsięzłotymfalomwłosów,którecokilkachwilmuskały
mutwarz.PółgłosemnuciłLore
lei,znanąpiosenkęozwodniczej
nimfiezRenukuszącejmarynarzy.
Gdybytychdwojeujrzałmalarz,zachwyciłbysięiodrazuzłapał
zapędzel.Onasmukłaiśliczniezbudowana,otwarzy
zharmonijnymirysami,jakustarożytnychposągów,jednakzalotnej,
zpiękniewykrojonymikoralowymiustamiizielonymioczami,które
mrużyłatajemniczo.Onciemnowłosy,wysokiiumięśniony,
wpatrywałsięwkobietęwyrazistymi,ciemnoszafirowymioczami.
Wichspojrzeniubyłiogieńpożądania,isłodyczuwielbienia.
Młodymężczyznamiałwsobiegermańskipierwiasteksiły
izdecydowania,jednakmożnateżbyłodostrzec,niewiadomoskąd
pochodzące,delikatność,wrażliwość,zuchwałośćiwesołość.Patrzył
naświatzmieszaninąpożądaniaicynizmu,swawoliiprzesytu,
charakteryzującączłowiekabardzoszczęśliwego,bardzobogatego
ibardzorozpieszczonegoprzezżycie.
Odesłałeśkonie,Wentzel?zapytałaAurora.
Naturalnie.
Zatocięlubię.