Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odetchnąłgłęboko.
Naprawdęniewiem,oczympanimówimusiałkłamać.
Przecieżniemógłsięprzyznać.
Alewjejwzrokuwyczytał,żeonawie,kłamie.Pokiwałagłową,
żeprzyjęładowiadomości,alemówiładalej:
Wsąsiedniejwsijesttakijedengnój,katujeżonęicórki.Niktnie
kiwniepalcem.Tłumaczytosobie,żeżonamusynanieurodziła.
Obwiniaibije.Niktniczegomunigdynieudowodnił,alechodzą
słuchy,żegwałciteżcórki.
Toniemojasprawauśmiechnąłsięnajlepiej,jakpotrafił.
Alenawszelkiwypadekmówięci.Gdybyjednaktobyłatwoja
sprawa.
Dlaczegosamapaniczegośniezrobi?postanowiłobronićsię
przezatak.Wiepani,żedziejąsiętamstrasznerzeczy,azaczepia
paniobcych?Niepójdziepaninapolicję?Niepotraficiesobieztym
wspólnietutajporadzić?Cozwaszaludzie?
Łatwojestoceniaćzmarszczyłabrwi,ajejoczysięzwęziły.
Zmierzylisięspojrzeniami.Obabyłytwardeistanowcze.Oczy
imbłyszczały.Pełnerosnącejpasji.Jakbyzachwilęmieliwybuchnąć
izacząćnasiebiewrzeszczeć.
Jasobiezeswoimchłopemradzęgóralkaprzerwałaciszę.
Niepodskoczy,bosobieniepozwolęzadarłahardogłowę,
odrzuciładługieciemnewłosynaplecy.Aleniekażdakobietatutaj
takajest.Co,niewiesz?
Comamwiedzieć?zapytał,patrzącspodbyka.
Wychowanie…tradycja…Kościół…
Tak…cnotyniewieściewycedziłprzezzagryzionezęby.
Ludziesiętutajniemieszają.Zamykajądrzwiodchałupyimają
gdzieś,cosiędziejegdzieindziej.
Alejaktrzebazobaczyćusąsiadanowysamochódalbolepsze
ubranie,tonaglejużludzieniemajągdzieś,cosiędziejezamiedzą.
Awmieściejestinaczej?
Raczejnie.
Nowłaśnie.
Marczuchy.
Co?
Tawieś.Pięćkilometrówstąd.Piątachałupapolewej,jaksię
stądwjeżdża.Śmigiele.RodzinaŚmigielów.
Topomyłka.
Pokiwałagłową.Nibyjakbyprzyznawałamurację.Ale