Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemaciesznurka?Dajciekawałeksznurka!
Wszyscyszukaliczegośdozwiązaniapreparatów.
Szybkouciekłam,pozostawiającchłopcomtroskę
ozwiązaniezwłok.Niechsięmęczą,jajużdziśmiałam
zaswoje.Zostawiłamteczkęnastołkuipobiegłammyć
ręce.Jakzwykleliczyłamnaczyjeśdobreserce,bonie
brałamnigdymydłairęcznika.
Krysiu,pożyczmydła!
Nieczekającnawetnaodpowiedź,chwyciłammydło
izaczęłamtakmanipulować,abywkłębowiskurąk
nawzajemsięodpychającychodstrumieniawrzątkumoje
ręceznalazłysięnajwyżej.
Cozabezczelnaniewiasta!krzyknąłJurekKarłowicz,
któregonajsilniejpopchnęłam.
Afe,wstyd,żebydziewczynkitaksiępchały
zawtórowałmuinnyprzedstawicielpłcibrzydkiej.
Wybacz,Jureczkupowiedziałamiuśmiechnęłamsię
czarującodoKarłowicza.Chcęcięnauczyć,abyśbył
dżentelmenemiustępowałkobietom…
Wytarłamręceoczyjśwzględnieczystyfartuch(mój
jestjużnieludzkobrudny)iprzytknęłamjedonosa.Fuj!
Chybadokońcażyciabędęwoniećformaliną.
Czyprzewidujesz,żektościędzisiajpocałujewrękę?
spytałazłośliwieBaśkaZaręba,przechodzącobokmnie.
Oczywiście!odpowiedziałamzaczepnie
iskierowałamsiędowyjścia.
Nadworzesypałśnieg;wielkie,mokrepłatkitopniały
podnaciskiembutówizamieniałyokolicęgmachu
AnatomiiPrawidłowejwobrzydliwe,grząskiebłoto.Białe
poduszeczkizasłaniałynumerytramwajów.Ósemka,
któradojeżdżaławpobliżenaszegoDomu