Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczeniewidział.Materiał,zktóregozostaławykonana,
nieprzypominałmuniczegoznanego.Możnabyło
pomyśleć,żetoszkłoowyjątkowejczarnejbarwie,
szkłemjednakniebyło.Detektywsięwzdrygnął.
Imdłużejpatrzyłnawystającązkroczadziewczęcia
rękojeść,tymwiększyogarniałgoniepokój.Coraztrudniej
przychodziłomuteżskrywanieodrazy.Gdybytylkomógł,
odrazuodszedłbystamtądjaknajdalej.Zabolała
gogłowa,czułwpowietrzuwibracjeaury.Wyjątkowo
delikatne,alestabilne.Aury,którejniepotrafił
zidentyfikować.Niepokójsięwzmagał.Zdławiłgoresztką
siływoliićwiczeniamioddechowymi,którychnauczyła
gozaprzyjaźnionakapłanka.
–Cozapotwórmógłtozrobićmojejcóreczce,była
takaniewinna,takadobra…–Zmienionym,zimnym
głosemwyjęczałhrabia.–Lupej,dowieszsię,ktozatym
stoi,imigoprzyprowadzisz!Żywego!Cenanie
maznaczenia…–rozkazał,łypiącnaMojmiraszeroko
otwartymioczyma.Twarzmiałczerwoną,woczach
–gniew,żal,rozpaczicoś,czegoMojmirniepotrafił
nazwać,aleprzerażałogotorówniemocno,jakobecna
wtymmiejscutajemniczaaura.Starałsięnie
prowokowaćhrabiego,unikałwięcnadmiernegokontaktu
wzrokowego.
–Porozmawiajmynaosobności,mościhrabio
–powiedziałwolnodetektyw,rozglądającsiępopolance.
–Słyszeliście?!Wynocha!Wszyscywypierdalać!
–krzyknąłhrabia.Chwilępóźniejzostałtylkoon,Mojmir
ileżącenadeskachwozuciałoAdriannydeVott.
Detektywpowoli,okazującnależytyszacunek,podszedł