Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iskrzypieniewikliny.Nielubiłprzesłuchiwaćkobiet,ajuż
zwłaszczadzieci.Byłysłabe,małoprecyzyjne
iemocjonalniereagowałynadociekania.Towydłużało
całyproceswnieskończoność,aiuzyskaneinformacje
niezawszebyływiarygodne.
–Panie,czymogęzostaćzniąsam?–Mojmirspojrzał
poważnienaarystokratę.Hrabiaskinąłgłowąijuż
pochwiliwszyscyopuścilinamiot.Detektywwestchnął
ciężko.
–Mariko,jestemMojmir,porozmawiajmyotym,
cosięwydarzyłonapolanie.–Głosmiałłagodny,miły
ispokojny.Brzmiałzupełnieinaczejniżjeszczeprzed
chwiląizupełnieinaczej,niżwrzeczywistościsięczuł.
Możnabyłoodnieśćwrażenie,żemówitoktośzupełnie
inny–szczęśliwy,silny,pewnysiebiemłodymężczyzna.
Dźwiękgłosudetektywastwarzałatmosferę
bezpieczeństwaiotulającegodobra.Mojmirpróbował
wydobyćzdziewczynychociażjednosłowo.Zmarnym
skutkiem.Mimomistrzowskiegoużyciawszystkich
technikgłosowychpomocnychwtakimprzesłuchaniu,
jegojedynymefektembyłojeszczeintensywniejsze
drapanieudprzezMarikę.Niestetyszok,wjakimbyła,nie
pozwalałnaprzeprowadzenierozmowy.Daremnewysiłki
Mojmirazaowocowałydecyzją,żebydziewczynkę
umieścićwklasztorzeMokoszydoczasu,ażdojdzie
dosiebieibędziemożnazniąporozmawiać.Napolecenie
komendantagrodowegoHwetkadziewczynędozakonu
odprowadziłokilkunajbardziejdoświadczonych
izaufanychludzi,którzyzresztąmielijejstrzec.
KlasztorMokoszybyłimponującymgmachem