Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
brzmiałtymrazemgłośniej.
– Proszęłóżkomeprzysunąćdookna!
DuchownyiGomezspełnilijegożyczenie,aletylko
ztrudemudałoimsięruszyćzmiejscaciężki,trzeszczący
mebel.Wtymczasieświatło,spostrzeżonenamorzu,
zbliżyłosięistałosięwidoczniejsze.Wszyscytrzej
wypatrywaligoiobserwowali,jakstawałosięwiększe
iwyraźniejsze.Gomezipanjegozdradzaligorączkowe
wyczekiwanie,podczasgdyksiądznieukrywałwcaleswej
niechęci.
– ŚwitazawołałnagleGomeziwskazałnawschód.
– Pomóżciemisiępodnieść.Zróbciezpoduszki
oparcie,bymmógłsiedzieć.
Gomezwykonałzlecenie.
Wświetlerankatwarzkonającegostałasięcałkiem
widoczna.
Czarneisiwewłosydługiejbrodyopadłynapierś.
Ciemnehardeoczypatrzałynamorze.
– Awięcjednakprzyjeżdża!
Gomeziksiądzprzestraszylisiętegoprawie
triumfującegookrzyku,awzrokichpodążył
zawyciągniętymramieniem.Poprzezdalekie,żółte
światłozauważylicienką,wąskąliniędymu
nahoryzoncie.
– Tak,tofaktycznieparowiecrzekłduchowny,
zdradzającyterazwiększezainteresowanie.Zatrzymuje
sięnawyspie.
– Kiedynadchodzistatekpocztowy?zapytał
Gomez.