Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Upiłamłykwody.
–Staramsiępoprostucieszyćkażdymdniem.
Wjegooczachcośbłysnęło,przezmomentlustrowałmnie
wzrokiemjakwtedy,gdyspotkaliśmysięporazpierwszy.Zaczął
odbotkównamorderczowysokimobcasie,potemprzyjrzałsię
obcisłymczarnymspodniomibluzcewkwiatkizszerokimirękawami
orazmniejwięcejtrzycentymetrowemuwisiorkowiwkolorzeroyal
bluenazłotymłańcuszku,którymiałamnaszyi,ażwkońcudotarł
doust.Nawetniezaprzątałamsobiegłowy,czypotymwieczorze
iwyśmienitymposiłkumojaciemnoczerwonaszminkawciążsię
trzyma,czyjużsięrozmazała.Testowałamjąnalondyńskichulicach
wnajtrudniejszychwarunkach:nocą,podczasmgły–iprzymżawce!
–wtrakciełowówzmoimpartneremFinnem.Skorobyławstanie
przetrwaćspotkaniezupiorami,duchamiikreaturamizpodziemia,
daradęteżnatejkolacji.
–Właściwenastawienie–powiedziałwkońcuSeamusiznów
popatrzyłmiwoczy.–Czerpaćzewszystkiegoto,conajlepsze.
Wydawałomisięczymazachrypniętygłos?Lekkoskrzeczący.
Możepodniecony?
Powolisięuśmiechnęłam.Wedługwszelkiegoprawdopodobieństwa
randkapotoczysiędalejrównieciekawie,jaksięzaczęła.Wszystkie
znakinaniebieiziemiwskazywałynato,żeSeamusniepowie
mizarazpowyjściuzrestauracji„dobranoc”inierozpłyniesię
wmglistejlondyńskiejnocy.Wsiądziemyrazemdotaksówkiimoże
trochęsiępoobściskujemy,jadącpotańczyćlubgdzieśdopubu,
awcześniejczypóźniejwylądujemyuniegowmieszkaniu.Miałam
nadzieję,żemaprzynajmniejwłasnemieszkanielubchociaż
wynajmujejezeznajomymi,aniedzielizkimśpokójwakademiku
igdybędziemysięzajmowaćsobą,wkażdejchwilibędziemógł
wkroczyćjegowspółlokator.Takierzeczyjużprzerabiałaminie
miałamochotynapowtórkę.
Jeszczeszerzejsięuśmiechnęłamidyskretnierozejrzałamsię
zaobsługą.Wybrałamtęrestauracjęwyłączniezewzględunakartę
deserów,chciałamwięcspróbowaćtegotortuczekoladowego.Zacoś