Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dlatego,żezakłóciłmirandkę.
–Czytyteżprzypadkiemniemaszdziśwolnego?
Alboraczej:„Co,dojasnejciasnej,robisznamieście,skorodobrze
wiesz,żehunterniepowinienwyprawiaćsięnapolowaniesam?”.
Potowkońcumamypartnerów,kurna.
–Luz…–PadłozustnapozórznudzonegoFinna.–Właśnie
wracałemzpubudodomu,gdydrogęprzebiegłamitakamiłazjawa
dośćsporychrozmiarów.Awięcco?Mamjąprosić,żebyzaczekała,
czyjednakwpadniesz?
–Gdziewogólejesteś?
–WRavenscourtPark.
Raptemjednąstacjęmetraodemnie.
Zabijęgo.Finnjużnieżyje.Najpierwznajdujeducha–wwolny
wieczór!–apotemprzerywamirandkę.Wrr!
–Tocośjestcholerniesilne–przekonywałgłosemadwokata
wygłaszającegoprzedsądemmowęobrończą.–Całkiemmożliwe,
żetojedenztwoich,więcbądźtakłaskawa,RoxanoBlake,irusz
tyłek.
Blee.Nienawidziłam,kiedytakdomniemówił.Czułamsię,jakbym
dalejmieszkaławIrlandiiirodzicechcielizmyćmigłowęzato,
żeznówsięwyślizgnęłampóźnymwieczorem.
–Prześlęciwspółrzędnenakomórkę–ciągnąłFinn,nieczekając
namojąreakcję.
–Pocałujmniegdzieś!–ofuknęłamgotrochęzbytgłośnoitym
samymściągnęłamnasiebiespojrzenia.Zignorowałamje.–Będziesz
micoświnny,MacLeod.–Apotem,bomimowszystkoniemogłam
zostawićgobezwsparcia,dodałam:–Jużidę.–Poczymsię
rozłączyłamiodwróciłamdoswojegotowarzysza.
TymczasemSeamusprzestałsięuśmiechaćiterazprzyglądałmisię