Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejŻytowiecki:MójprywatnydemonRW2010
Rzucamkapelusznabiurko.Lądujekołooprawionegowramkępaskudnego
zdjęciajegoszpetnejżony.Żałuję,żenietrafiłeminienakryłemtejtwarzyczki.
Pewniebyłbywdzięczny.
ZdrowiepaniMillsmówi,jakbyczytałwmyślach.Spójrzmiwoczy,
Ezra.
Robię,jakkaże.Szefniespuszczawzrokuprzezdłuższąchwilę,zupełniejakby
toczyłzemnąpojedynek.
Powiedz,żejesteśjużblisko.Powiedz,żenaszkochanymordercaczujetwój
śmierdzącyoddechnaplecach.Powiedz,żecośmaszcedzisłowanieznośnie
powoli.
Idędodomu.
Potoprzyszedłeś?Żebymitopowiedzieć?
Przyszedłem,ponieważwołałeś.
Nigdynielubiłemkomisarza.Właściwietochybaniktzanimnieprzepadał.
Gdybyzrobićkonkursnanajbardziejnielubianegoglinę,wktórymprawogłosu
mielibywyłączniestarzywyjadacze,niestanąłbymnanajwyższymstopniupudła.
Należałobymisiędrugiemiejsce.Chociażmyślę,żegdybyMillsbyłzwyczajnym
detektywem,anieszefemcałegowydziału,dzierżyłbympalmępierwszeństwa.On
przecieżmusimiećjakieśdobrestrony,skorodotarłtakwysoko.Ktośnagórze
pewniegolubi.
Nieróbsobiejaj,Ezra.Cozdziwką?Jegorobota?
Takiwamgłową.Jegorobota.Albojej.
Przyjmijmy,żetofacet.Wkońcutoprawienigdyniekobiety.
Atamoja?WspominamDelilę,którastałasiędlamniebiletempowrotnym
dosłużby.Onaijejpomocnik,RzeźnikBarnaba,jakbarwnienazwałygopismaki.
Delilapociągałazasznurki.Niemówimyosznurkach.
Teżwolałbym,żebytasprawabyłamniejpoplątana.
23