Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prostują,woczachpojawiasięznajomaiskra.Jan
młodniejeniczymbohaterfilmu
Ciekawyprzypadek
BenjaminaButtona
…Ajawpadamnagenialnypomysł.
Wiem,cozrobić,żebynapowrótsięniezestarzał–
muszęmuznaleźćpasjonującezajęcienakażde
popołudnie!Coś,coodciągniejegomyśliodciąży.
Copochłoniegotakznacząco,żezapomnioplanowaniu,
kontroliiprzygotowywaniunaszegożyciananarodziny
dziecka.
–Możepojedziemyjutropopołudniudomuzeum
pooglądaćstarezegarki?–pytam.
Nieważne,żebyliśmytamjużztuzinrazy,aJanzna
każdyeksponat,jakbytennależałdojegoprywatnej
kolekcji.
–Toniebędziemożliwe–odpowiada,niepodnosząc
wzroku.
Oj.Niejestdobrze.
–Maszjużjakieśplany?
–Remont.Trzebaurządzićtupokójdladziecka.
Światsiękończy.Zegarkiprzegrywajązaranżacją
wnętrz.Obsesjazegarmistrzostwazostajewypartaprzez
potrzebęzorganizowaniaprzestrzenipotomkowi,który
zapewneprzezpierwszetrzylatanieskojarzynawet,
żemaswójpokój,niewspominającotym,żebędziesię
bałwnimzostaćsamchociażnapółgodziny
(zwyjątkiemmomentów,kiedyzmorzygokamienny
sen).
–Pocotowszystko,Janie?Przecieżtakiemalutkie
dzieckoniepotrzebujeswojegopokoju.Tujesttwójazyl.
Dobrzesiętuczujesz…
–Gdziebędziespało?
–Przymnie,wnaszymłóżku.Topodobnoułatwia
nocnekarmienie.Pozatymspanieniemowlaka
zrodzicamiwtymsamympomieszczeniuobniżaryzyko
nagłejśmierciłóżeczkowejażopięćdziesiątprocent–
dodaję,bojestempewna,żetenargumentodrazu