Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałamconajmniejdwiewiadomościzlistąrzeczy
dozrobienianajuż.Oprócztegowkażdyponiedziałek
otrzymywałamtygodniowyplanzadań.Nibysytuacja
międzynamiuległadrastycznejzmianie,aleprzecież
mieliśmyzachowaćpozoryiwpracypostępowaćtakjak
zwykle.
Decydujęsięnapisaćmaila.Tonformalny,boistnieje
sporeryzyko,żektośzdziałuIT,odpowiedzialny
za
security
firmy,możewyrywkowoczytaćmoją
służbowąkorespondencję.
Do:JanEngler
Temat:Bieżącesprawy
Dzieńdobry,
piszęzzapytaniemoplanzadańnanajbliższytydzień.Czyjakieś
pilnesprawynadzisiaj?
MG
Wysyłamwiadomość,zerkamnakomórkę,atam
pusto.Odświeżamskrzynkępocztową(choćdoskonale
wiem,żesystemrobitoautomatyczniecotrzydzieści
sekund),teżnic.
Cośjestnietak.WybieramnumerJana.Sygnał,ponim
następnyikolejny.Włączasiępocztagłosowa.
Opanowanyton,powoliwypowiadanesłowa:
JanEngler.
Proszęzostawićwiadomość.Oddzwonięwdogodnymdla
siebiemomencie.
Czujęuciskwżołądku.Zerkamnadrzwigabinetu.
Sercedziwnieprzyspieszarytm.Wiem,niepowinnamsię
nakręcać.MożeJanmawideokonferencjęiniemoże
odpisaćaniodebraćkomórki.Wstajęodbiurka,
przykładamsłuchawkędouchaiudając,żerozmawiam
przeztelefon,rozpoczynampowolnyspacerpodświątynią
mojegoszefavelkochanka.Opieramsięniby
odniechceniaoszybęprzydrzwiach,nasłuchuję,alenie
dobiegajądomnieżadneodgłosyzwewnątrz.Inagle
przypominamsobie,żeprzecieżgabinetposiada