Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtymmomencieprzedoczamistanąłmiten
koszmarnymomentmojegoupokorzenia.Byłomitak
smutno,żeażniedoopisania.Awystarczyło,
żenapróbiepowiedziałabym„chętnie”imogłabymteraz
wrzasnąćzradością:Mamuś,będęBehemotem!Jestem
bardzowdzięcznaIgnacemu,żewreszciemniewyciągnął
zzaplecza.
Ogólnielubięmówićmamieprawdę,alenietym
razem.Najpierwzrobiłabysięsmutna,potemzaczęłaby
mnieprzytulać,apotemzapytałabyzczułością:
Todlaczegosięniezgłosiłaś?Icomiałabymjej
powiedzieć–żejestemgłupia?
Zapytałam,jaktamwpracy.Tozawszedziała,kiedy
chcęodwrócićjejuwagę.Mamajestnauczycielkągry
nafortepianie,alekilkalattemumocnowciągnęłasię
wmuzykoterapięitymgłównieżyje.Ranouczywszkole
muzycznejnaKrasińskiego,apopołudniamimauczniów
albogrupynamuzykoterapii.Zwłaszczaśrodowajestjej
oczkiemwgłowie.
Mamazaczęłaopowiadać.HanLicudowniewczoraj
zagrał.Uwielbiam,gdymamaonimopowiada.Tojej
pupilek,czemusięwcaleniedziwię.Gdybymbyła
nauczycielkąmuzyki,teżbymlubiładzieciakiogarnięte
szałempracy,anietakieBaśki,któreuważają,
żesąwybitniezdolne,boichdziadekbyłpierwszym
skrzypkiemworkiestrze.
Mojamama.Niewiem,cobymbezniejzrobiła.
NarzeczIgnacego
Moirodzicemająpoustawianedzwonkiwkomórkach.
KiedydzwonibabciaJola–rozlegasięRossini,wujek
Piotrek–Beethoven,pacjencilubznajomi–Mozart,obce
numerydzwoniąmuzykąz
Jeziorałabędziego
.
Tatamabzikanapunkciezdrowiapsychicznegoigdy
cośrobi,oddajesiętemubezreszty.Kiedyzmywa,
możeszmustrzelaćnadgłową–niezareaguje.Kiedy
wracazpracy,starasięnieodbieraćtelefonów.Jego
znajomiipracownicywiedzą,żetrzebanapisać