Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oszóstejwieczoremtegożdniaodjeżdżamypociągiemodchodzącym
doWarszawy.Gdy,zdziwieni,oglądaliśmycywilnyubióroficerów,
powiedzielinamonizzażenowaniem,żerewolucjawybuchła
wMagdeburguiżewyjedziemyautami,niejakowojskowi,alejako
zwykliśmiertelnicy.Przepraszając,prosilinasbardzo,byśmynie
zabieraliżadnychswoichrzeczyzsobą,gdyżobawiająsię,żemoże
tozwrócićuwagęmanifestantówchodzącychpoulicach.Niewiem,
cobymbyłwówczaspostanowił,gdybywtymoświadczeniuoficerów
niebyłoobietnicy,żejużoszóstejwieczorembędęsiedziałwpociągu,
wiozącymmniedoWarszawy.Podwpływemtejnadziei
zdecydowaliśmysięzSosnkowskimszybko.Onwziąłmałyneseserek,
jawyszedłemztwierdzymagdeburskiejzawinąwszywpapier
najkonieczniejszetylkoprzyborytoaletowe.Wyznam,żewtedynie
myślałemwcaleaniorękopisie,aniojakichkolwiekrzeczach,które
pozostawiłemwSommeroffiziersarreststube".
Gdyśmypoprzejściu,nibyspacerkiem,niedalekomostunaElbie
przystanęli,zajechałydwaauta,którezachwilęwszybkimpędzie
unosiłynaszezrewoltowanegomiasta.
Rękopisotrzymałemwzględniebardzoniedawnodoswoichrąk,
gdyżprzyzwrocierzeczymagdeburskichzostałon,widocznieprzez
omyłkę,odesłanygen.Sosnkowskiemu,wrazzjegopapierami
irzeczami.Iterazdopieroodnowiłemswojewspomnienia
magdeburskie,przeglądającswojąwięziennąpróbązilustrowania
samymsobąpracydowodzenianawojnie.
Sulejo
́
wek,dnia7lutego1925r.