Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
StowarzyszeniaRaka,chociażniePaulniezmarł
nanowotwór.
Czyistniejejakaśorganizacjadobroczynnadlaofiar
morderstw?Clairewłaśnieczegośtakiego
bypotrzebowała.Amożebyłojużzapóźno?
Odtragicznegowieczoruminęłyczterydni.Odbyłsię
pogrzeb.Ludzie,którychodlatniewidziałaaninie
miałaznimikontaktu,składalijejwyrazywspółczucia.
Powtarzali,żeoniejmyślą,żePaulbyłdobrym
człowiekiem,żemożenanichliczyć.Żezjawilisiętutaj
dlaniej.
Słyszącto,kiwałagłową,czytonapolicji,czy
wszpitalu,czywdomupogrzebowym,czypodczas
ceremoniipogrzebowej,choćniebyłacałkiempewna,
gdziejestowo„tutaj”.
–Jaksięmasz?–pytali.–Jaksięczujesz?
Czułasiębezcielesna.
Tosłowonajlepiejokreślałojejsamopoczucie.
MinionegowieczorusprawdziłajegodefinicjęwiPodzie
Paula,żebysięupewnić,żedobrzejerozumie.
Życiebezciałaalbopozaciałem.
Brakjakiegokolwiekoczywistegofizycznegoźródła
życia.
Tadrugadefinicjabardziejdoniejpasowała,boPaul
stanowiłfizyczneźródłojejżycia.Nadawałmuwagę,
jakmagnesprzyciągałjądoziemi,bomiałaskłonność
dounoszeniasięnadwszystkim,jakbytożycie
przydarzałosiękomuśinnemu.
Przezostatnieczterydni,ataknaprawdę
odmomentu,gdyCzłowiekWążkazałimsięodwrócić,
odczuwałatęintensywnąbezcielesność.Policja,