Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
50
Mojewspomnienia
celudałemdogazetyDRusskijawiedomosti”119ogłoszenie,żeposzukujękore-
petycjialbotłumaczeńzfrancuskiego,angielskiegoipolskiego,orazwskaza-
łemswójadres.Wparędnipotemotrzymałempocztąmiejskąwezwanie,abym
onaznaczonejgodziniestawiłsięwedługadresu.
Uszczęśliwionyperspektywązarobkuubrałemsięstarannieipozwoliłem
sobiewziąćdorożkę.Lokajironicznieuśmiechniętywprowadziłmniedobo-
gatoumeblowanegosalonu,dokądwkrótceweszładamamożelatokołopięć-
dziesięciu,dobrejtuszy,zaciśniętawgorset,takżejejobtybiustwznosiłsię
wysoko,ubranapretensjonalnie,wymalowanaizuczernionymibrwiami.Do-
wiedziawszysięocelumojejwizyty,jakiśczasprzyglądałamisię,apotem
mizdrzącysięrzekła:DOtosąmojewarunki:Przeznaczampanu75rsmiesięcz-
nie,trzyumeblowanepokojezusługą,całodzienneutrzymanie,tj.herbatę,
śniadanie,obiadz4dań,podwieczorekikolację.Oprócztegobędziemiałpan
fotelwteatrzeipowózdorozporządzeniapańskiego”.
Słyszącto,byłemzdumionyiniewierzyłemwłasnymuszom,więczapytałem:
-SzanownaPani,podająctakwspaniałewarunki,nicniepowiedziałaomo-
ichobowiązkachikogobędęuczył?
-Uczenicąpańskąbędęjasama,aobowiązkiempanabędzierozrywać
mnie,gdyżjestemsamotna.
Mówiłato,słodkosięuśmiechającirobiącczułeoczy.Terazdopierozrozu-
miałem,ocotejwstrętnejbabiechodziło.Zerwałemsięzmiejscaitrzęsącsię
zoburzenia,rzuciłemjejkilkasłówbrutalnych,nieprzebierającwwyrazach,
poczymuciekłem.
Wściekły,boinadziejazarobkuzawiodłamnie,inadorożkęwydałem
30kop.,wróciłemdodomu,gdzieczekalinamnieGiedrojćiAbramowicz.Aż
polegaliześmiechu,gdyimopowiedziałemoswojejprzygodzie,aAbramowicz
uświadczył,żeonpojedziedotejmości,będziesiętargował,apotemrozprawi
sięzniąnależycie.GiedrojćjednakporadziłAbramowiczowi,abyspojrzałwlu-
stro.PrzyszedłminamyślAnckajtis.Uradziliśmymuspłataćgla.Poszedłem
doniegoidałemadrestejmości,tłumaczącsię,żejatejkorepetycjiprzyjąćnie
mogęAncektakmidziękowałiściskał,żepoczułemwyrzutsumieniaiomal
niepowiedziałemmuprawdy.Wparęgodzinpotemwpadłondomniejaknie-
przytomny.Niewidziałemgodotądwstanietakiegopodrażnienia.Myślałem,że
mniezabije.Ledwozdołałemuspokoićgoiwybłagaćprzebaczeniezażart.Baba
przyjęłaAnckajtisabardzoczule,apoczciwyiszlachetnyAncek,dowiedziawszy
się,jakąmurolęproponują,omalżeniestraciłpanowanianadsobąiniewy-
policzkowałbezwstydnej,alewporępowstrzymałsięitylkoplunąłjejwtwarz.
Pokójzprawejstronymejstancjidłuższyczaspozostawałniezajęty,aż
razwpołowiepaździernika,wróciwszywieczoremdodomu,posłyszałemza
119DRusskija/Russkijewiedomosti”(1863-1918)-gazetaspołeczno-politycznawycho-
dzącawMoskwie,okierunkuliberalnym,organliberalnejmoskiewskiejprofesury(wśródre-
daktorówbyłowieluprofesorów)idziałaczyziemskich,rzecznikówmonarchiikonstytucyjnej.